tag:blogger.com,1999:blog-3114324363411559972024-03-05T08:04:24.588+00:00Terra Australis"Terra Australis recenter inventa sed nondum plene cognita" - Johann Schoener (1477 - 1547)ruda @http://www.blogger.com/profile/10035358629589138438noreply@blogger.comBlogger30125tag:blogger.com,1999:blog-311432436341155997.post-7035184825425943802013-07-21T03:51:00.002+01:002013-07-21T03:51:54.155+01:00W radiu...<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEicZ-wMBcD-mYitnV6KX2bKrtGrX5RFib-52r9BW74eKIV25SWDhGQoxrzsOo9hJQ3Ozgp0v6dhETwgyznnf3JzrRm6hlghkyVGYadgaBXpEkg-FL06GKaEE1SrPlhTYvrQkKdhdyHeQm9-/s1600/4eb_web_banner.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="118" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEicZ-wMBcD-mYitnV6KX2bKrtGrX5RFib-52r9BW74eKIV25SWDhGQoxrzsOo9hJQ3Ozgp0v6dhETwgyznnf3JzrRm6hlghkyVGYadgaBXpEkg-FL06GKaEE1SrPlhTYvrQkKdhdyHeQm9-/s640/4eb_web_banner.jpg" width="640" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div>
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><br /></span></div>
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><div>
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
To jak dotąd mój 4 występ w radiu..ciągle jestem spięty, głos mi drży albo jest usypiająco monotonny ale postęp lekki jest, no i radość spora. Na koncie mam już <i>Broadcasting Certificate</i> i jestem w trakcie kursu na operatora konsoli radiowej...jeszcze tylko 5 tygodni, egzamin i będę pełnoprawnym DJ'em. A w międzyczasie udzielam wywiadów! Like a boss...</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Do wysłuchania pod tym linkiem:</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<a href="http://www.4eb.org.au/ondemand">http://www.4eb.org.au/ondemand</a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Wybieramy "Polish" z "Filter by show", potem "Select" i fru do 30 minuty.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Audycja będzie dostępna tylko do przyszłej niedzieli.</div>
</span>ruda @http://www.blogger.com/profile/10035358629589138438noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-311432436341155997.post-37174235432528365232013-06-20T13:15:00.000+01:002013-06-20T13:16:36.875+01:00National Archaeology Week, Toowong Cemetery.<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">W końcu znalazłem czas i siłę, żeby pchnąć poszukiwania kariery archeologicznej we właściwym kierunku. A wszystko zaczęło się całkiem nieoczekiwanie...bo od przypadkowej rozmowy z klientami w restauracji. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">Kilka miesięcy pracy jako kelner w indyjskiej restauracji wymusiło na mnie opanowanie umiejętności prowadzenia rozmów na niezobowiązujące tematy. Jednak oprócz błahych zagajek o pogodzie i cenie benzyny postanowiłem również bombardować ludzi jak największą ilością szczegółów na temat swoich planów rozwoju zawodowego i trudności jakie napotykam, lekko ubarwiając rozmowę delikatnymi pytaniami sondującymi przydatność moich rozmówców w realizacji wyżej wymienionych planów i przezwyciężaniu wspólnymi siłami napotykanych przeze mnie trudności.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">Niestety mojemu makiawelicznemu majstersztykowi brakuje często równie makiawelicznej finezji i często na grzecznościowe zwroty i pytania typu: <i>G'day mate! How are you goin'? </i>Odpowiadam entuzjastycznie: <i>I'm an archaeologist!</i></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">Toporna czy nie, strategia ta w końcu zaowocowała otwarciem kilku drzwi.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">Wykrzykując pewnego dnia (wykrzykując finezyjnie, rzecz jasna) <i>I'm an archaeologist!</i> zwróciłem uwagę pewnej pary, która okazała się być parą bardzo miłych inżynierów zatrudnionych przez jakąś stanową agencję przy budowie jednego z wielu tuneli drogowych w Brisbane. W toku rozmowy okazało się, że owszem współpracowali oni z pewną panią archeolog przy pracach konserwacyjnych największego i jednego z najstarszych cmentarzy w mieście - <a href="http://en.wikipedia.org/wiki/Toowong_Cemetery" target="_blank"><i>Toowong Cemetery</i></a>. Po krótkiej wymianie wizytówek i podziękowań poczułem w końcu powiew pewnej nadziei, że coś się ruszyło... "Dalej, bryło, z posad świata!" - pomyślałem, układając na tacy kolejne talerze z curry. </span></div>
<table cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="float: right; margin-left: 1em; text-align: right;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhZLmHxqC_OPEks-FA1I5dVZPWsvTIvr_TBCLPg7TgsMnZZT9ioilNi5JRkgB-p7Aku1OFqFx2-nL5PtfowubZKqKtyyAPlD-DSuI5tbfjSlFKOG890Q5Ov3V0K7VsyRw-A4gVeetkO65pT/s1600/IMAG0080_20130528195018002" imageanchor="1" style="clear: right; margin-bottom: 1em; margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhZLmHxqC_OPEks-FA1I5dVZPWsvTIvr_TBCLPg7TgsMnZZT9ioilNi5JRkgB-p7Aku1OFqFx2-nL5PtfowubZKqKtyyAPlD-DSuI5tbfjSlFKOG890Q5Ov3V0K7VsyRw-A4gVeetkO65pT/s1600/IMAG0080_20130528195018002" height="191" width="320" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><span style="font-family: Verdana, sans-serif;">Nagrobki wydobyte w trakcie "wykopalisk"</span></td></tr>
</tbody></table>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">Na przestrzeni kilku dni, w paru mejlach wymienionych z panią archeolog dowiedziałem się o małych wykopaliskach w ramach akcji popularyzującej archeologię wśród ludu. Pani zaprosiła nas (mnie i Christine) do wzięcia udziału w przedsięwzięciu w roli tłumu, tłumu wykształconego ale zawsze bezimiennego zapychacza przestrzeni, podkręcającego statystyki frekwencji. Padła też sugestia, że możemy pokazać studentom jak się kopie, ale tylko w czasie przerwy w byciu adresatami misji popularyzatorskiej wykopalisk...misji dodajmy, zaplanowanej na czwartek i piątek od 8 do 15, czyli w czasie kiedy wszyscy normalni ludzie cierpliwie odliczają dni do weekendu gdzieś za biurkami w swoich pracach, a archeologia jest ostatnią rzeczą, która zaprząta im głowy.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">No ale..</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">Pierwszy dzień wykopalisk, a raczej "wykopalisk" wyglądał tak, że przyjechała koparka, zrobiła dziurę w ziemi, do której zostali wpuszczeni studenci. Studenci z wielkim zapałem rzucili się na kolana i zaczęli sobie wzajemnie wydłubywać grudki ziemi spod własnych butów oraz wyciągać wszystkie fragmenty tablic nagrobnych jakie znaleźli. Zapytałem panią archeolog czy nie powinniśmy porobić zdjęć, planów i uskutecznić innych standardowych praktyk wykopaliskowych po czym usłyszałem, że nie ma sensu bo ten wykop był otwarty w ostatnich dwóch sezonach i ponownie zasypany przez koparkę. W tym momencie stwierdziłem, że po prostu spędzę tu miło czas i poznam nowych ludzi, bo cała impreza z archeologią ma mało wspólnego.</span></div>
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgJSE_MQlVRy9BU48Dk8CkeXJPsteKpgrE90Xj4c4n2CMAjcACNqtCVa2NY06RDyYBKJjjCf52UPp55OX1437ZJ1lbDcPx3g-naIh-Pzqq4fFnJDvqHEt-soE3cVruXJKp15uzZHKrEicPN/s1600/IMAG0090_20130528200017395" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgJSE_MQlVRy9BU48Dk8CkeXJPsteKpgrE90Xj4c4n2CMAjcACNqtCVa2NY06RDyYBKJjjCf52UPp55OX1437ZJ1lbDcPx3g-naIh-Pzqq4fFnJDvqHEt-soE3cVruXJKp15uzZHKrEicPN/s1600/IMAG0090_20130528200017395" height="400" width="241" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><span style="font-family: Verdana, sans-serif;">Jeden z bardziej emocjonujących momentów. Nienaruszona płyta grobowa w typie "shrekkie" z charakterystyczną głowicą.</span></td></tr>
</tbody></table>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">No i poznałem...miłych ludzi ze stowarzyszenia Szkotów w Queensland, doktorantki z University of Queensland, panią, która ma w domu trzy gabloty nielegalnych lub fałszywych artefaktów, takich jak: egipska mumia kota (podobno mocno śmierdzi), pierścionki z Pompejów (!!) czy aborygeńskie narzędzia krzemienne. Podjadłem trochę ciastek, napiłem się herbaty, pokrzyczałem <i>I'm an archaeologist!</i>(z finezją, a jakże...) w kierunku zgromadzonego tłumu (17 osób) i pojechałem do domu.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">Poszukiwania pracy trwają.</span></div>
ruda @http://www.blogger.com/profile/10035358629589138438noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-311432436341155997.post-35697468169490845262013-05-21T11:58:00.001+01:002013-05-21T13:46:29.241+01:00I ja tam byłem...<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">Wesele to moja ulubiona uroczystość. Wszystko co najlepsze w życiu zebrane w jednym miejscu. Smaczne jedzenie, ciekawe rozmowy, dobry alkohol, pokraczny taniec a wszystko to skąpane w pozytywnej i sprzyjającej atmosferze. Tak się złożyło, że miałem ostatnio przyjemność doświadczyć pierwszego wesela w Australii i muszę przyznać, że było to wydarzenie dla mnie wyjątkowe i to z kilku względów, no ale zacznijmy od początku. Głównymi personami całego zdarzenia była oczywiście para młoda: piękny Dave (brat Chtistine) i piękna Kaling.</span><br />
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><br /><table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="http://2.bp.blogspot.com/-g5kjtHP8CgU/UZLWSJUG6SI/AAAAAAAACps/VImQ79PFnrs/s1600/kaling_5.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="http://2.bp.blogspot.com/-g5kjtHP8CgU/UZLWSJUG6SI/AAAAAAAACps/VImQ79PFnrs/s1600/kaling_5.JPG" height="266" width="400" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Forrestalowie i ja</td></tr>
</tbody></table>
</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><b>DIY, czyli zrób to sam...</b></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">Finansowe, ideowe czy kulturowe, jakiekolwiek by nie były powody - organizowanie wesela samemu jest świetnym pomysłem. Wymaga ono oczywiście niesamowitej dyscypliny i talentów planisty miasta średniej wielkości ale plusów takiego podejścia do sprawy jest mnóstwo. Po pierwsze pełna kontrola nad przebiegiem całej ceremonii, wystrojem, trunkami czy menu. Po drugie zaangażownie w przygotowaniach wszystkich gości, którzy często musieli ze sobą współpracować wcześniej się nie znając. Ja na przykład, na dzień przed uroczystością rozwieszałem lampiony z kuzynem Pana Młodego z Irlandii i dziewczyną świadka z Kanady. Jak dla mnie był to rewelacyjny sposób na poznanie i zbliżenie się do ludzi, których na oczy nie widziałem i których pewnie nigdy więcej nie zobaczę, do tego atmosferę panującą w trakcie przygotowań porównać by można do wspólnego ubierania choinki na święta...wszyscy byli dla siebie mili, radośni i podekscytowani nadchodzącą uroczystością...hmm radośni również z racji konsumowanego piwa, które było niejako zapłatą za wysiłek włożony w pracę, a że piwo było przednie to wysiłek i nie lichy. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><br /></span>
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><b>Ceremonia picia herbaty i inne chińskie zwyczaje</b></span><br />
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><b><br /></b></span>
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><br /></span>
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">Piękna Kaling pochodzi z Hong Kongu a razem z nią kantońska ceremonia picia herbaty. Całe zdarzenie miało miejsce w domu rodzinnym panny młodej, o poranku w dzień ślubu. Ceremonia zaczęła się od próby wykupienia panny młodej przy dość zaciekłych negocjacjach między grupą pana młodego (do której należałem) a druhnami zaciekle broniącymi dostępu. Po burzliwych pertraktacjach i trzykrotnym podbiciu ceny, udało nam się w końcu wejść do środka. Z racji wrodzonej dyskrecji nie mogę niestety zdradzić jak wysoko udało się druhnom podbic cenę, jedyne co mogę powiedzieć to to, że liczba 3 jest liczbą szczęśliwą, 33 szczęśliwszą a 3x33 to już orgia szczęścia. </span><br />
<table cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="float: right; text-align: right;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhFgXciFU8bl4Iio30nEiaouyfatyiQ6aYBXYUtvyG0VymFpIgGSVy7fvh2EAOa1bvCdiePU9amTTsWNbrzRyiW_Ixzv8Ofebq0tdcEe98XW0a_ZeqUXlGMtPWF0m6ZeQe-CsjQXS3AVO15/s1600/WP_000357.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; margin-bottom: 1em; margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhFgXciFU8bl4Iio30nEiaouyfatyiQ6aYBXYUtvyG0VymFpIgGSVy7fvh2EAOa1bvCdiePU9amTTsWNbrzRyiW_Ixzv8Ofebq0tdcEe98XW0a_ZeqUXlGMtPWF0m6ZeQe-CsjQXS3AVO15/s320/WP_000357.jpg" height="240" width="320" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><span style="font-family: Verdana, sans-serif;">Zbiórka na wino...yyy, wiano.</span></td></tr>
</tbody></table>
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">W domu nastąpiła już ceremonia główna i tu wyczulonym zmysłem antropologa wyłapałem dwie rzeczy. Pierwsze primo, wszystkie rytuały przejścia łączą się z konsumpcją jakiegoś płynu. Drugie secundo, kantońskie zwyczaje weselne muszą być na przeciwległym biegunie kontemplacyjności do polskich. My wlewamy w siebie wódkę na każdym kroku, drąc japy w pijackich zaśpiewkach, Chińczycy klęczą na poduszkach przekazując sobie w ciszy mały dzbaneczek zielonej herbaty. Piknie! Para młoda klęczała chyba z godzinę wymieniająć błogosławieństwa i podarki (złoto albo coś czerwonego - kolejny przejaw magii szczęścia w chińskiej tradycji) z seniorami rodu Fung (rodzina Kaling), a ja nerwowo rozglądałem się za czymś do wypicia co nie pachniało bagnem i smakowało błotem...</span><br />
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><br /></span>
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><b>Wesele właściwe</b></span><br />
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><br /></span>
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">Po części chińskiej kulturowo i geograficznie przenieśliśmy się na bardziej znane mi tereny... Celebrant, świadkowie, przysięga, zdjęcia i biesiada z przemowami, czyli całkiem standardowe wesele, tyle że w przydomowym ogrodzie.</span><br />
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">Pierwszy raz byłem na przyjęciu weselnym gdzie ludzie stoją i rozmawiają, zamiast siedzieć przy stołach i konsumować. Uczucia mam mieszane bo z jednej strony tęskno mi było za półmiskami ze schabem w galarecie i dewolajami oraz butelką Luksusowej pomiędzy nimi, ale z drugiej strony na żadnym chyba weselu w Polsce nie udało mi się porozmawiać z prawie wszystkimi zaproszonymi. Do tego Australia naprawdę jest krajem wielu kultur i na weselu pojawili się reprezentanci krajów: Irlandii, Anglii i Szkocji, Holandii, Republiki Południowej Afryki, Hong Kongu i Chin właściwych, Albanii, Kanady no i Polski. Z każdym z nich rozmowa toczyła się na inny, ciekawy temat, ale mistrzem konwersacji okazał się...</span><br />
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><br /></span>
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><br /></span>
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><b>Eddie</b></span><br />
<table cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="float: right; text-align: right;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiAjKiRxQ9qbHaaIk__Yb7vgSWvsC5BBg61Ne5LEDkiteKnXSKxGmii8eQuiNEE99GYeX8AL3yCYNrPFPi5dFZynn_R8XzvChY8eUHJAjt1utr4HP-FaEFAi11EdAVlKByZtHGkuyn7NPcS/s1600/WP_000373.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; margin-bottom: 1em; margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiAjKiRxQ9qbHaaIk__Yb7vgSWvsC5BBg61Ne5LEDkiteKnXSKxGmii8eQuiNEE99GYeX8AL3yCYNrPFPi5dFZynn_R8XzvChY8eUHJAjt1utr4HP-FaEFAi11EdAVlKByZtHGkuyn7NPcS/s1600/WP_000373.jpg" height="150" width="200" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><span style="font-family: Verdana, sans-serif;">przyjaźń polsko-szkocka<br /> w skali mikro</span></td></tr>
</tbody></table>
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><b></b></span><br />
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><b></b></span>
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">Wydaje mi się, że Szkoci są kulturowo bliscy nam Polakom. Trudna historia, dużo dumy narodowej i zamiłowanie do trunków to elementy, które na pewno nas zbliżają. Wiele mam sympatii dla Szkotów a dla Eddiego pewnie jeszcze więcej. Poznałem go na weselu i pewnie nigdy więcej już go nie zobaczę, ale nasza godzinna dyskusja na pewno zapadnie mi w pamięci na długie lata. Zakres tematów jakie poruszyliśmy był ogromny; manewrowaliśmy pomiędzy szlakiem bojowym Armii Andersa (Eddie wiedział więcej niż ja, łącznie z anegdotami o niedźwiedziu Wojtku), najlepszymi polskimi wódkami i szkockimi whisky, Lechem Wałęsą i dumą narodową Polaków, William'em Wallace'm i dumą narodową Szkotów, dążeniem Szkocji do autonomii z krótką przerwą na wymianę opinii o zaletach i wadach weselnych dań (mmm...pyszne curry) plus pamiątkowa sweet focia z rąsi i browar na odchodne, bo nagle zrobiło się późno w nocy/wcześnie rano.</span><br />
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><br /></span>
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">...i ja tam byłem i miód i mleko piłem (zieloną herbatę, szampana, piwo i wino zresztą też). Było git! Mam nadzieję że takich uroczystości przydarzy się mi więcej!!!...a</span><span style="font-family: Verdana, sans-serif;">, no i jeśli ktoś ma znajomych, którzy w niedalekiej przyszłości planują zawrzeć związek małżeński w okolicach Brisbane lub południowego Queensland - to ja się gorąco polecam...rozległe doświadczenie w pełnieniu roli gościa, koneserskie podejście do trunków i wiktuałów plus nienaganne maniery (jeśli bekam, to tylko w odosobnieniu a wiatry puszczam z wiatrem, nigdy pod). Dojazd gratis!</span><br />
<br />
<br />
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">Więcej zdjęć <a href="https://picasaweb.google.com/pawel.dunst/Wesele" target="_blank">tu</a>.</span><br />
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><br /></span>
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><br /></span>
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><br /></span>
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><br /></span></div>
ruda @http://www.blogger.com/profile/10035358629589138438noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-311432436341155997.post-90768794569728425672013-03-11T04:34:00.000+00:002013-03-11T09:45:25.921+00:00Jak się nie ma, co się lubi...<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">Przyznaję bez bicia, odkładałem napisanie kolejnega posta z nadzieją, że w końcu znajdę wymarzoną pracę i będę mógł się podzielić radosną nowiną i wrażeniami z pierwszego dnia wykopalisk. No ale, jak to zwykle w przyrodzie bywa, życie zweryfikowało plany i zamiast wymarzonej pracy mam po prostu zwykłą tyrkę. A w zasadzie dwie...</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">Teraz kilka słów w ramach racjonalizowania własnej porażki. Okazuje się, że wyczucie czasu trochę nas zawiodło. Gospodarka Australii zaczęła zwalniać - mimo że ciągle silna, dostała zadyszki i zaczęła wykazywać znamiona <a href="http://www.cnbc.com/id/100277373" target="_blank">recesji</a>. Do tego sektor, który najbardziej zwolnił to przemysł wydobywczy, czyli ludzie którzy w Australii zatrudniają najwięcej archeologów.</span></div>
<table cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="float: right; margin-left: 1em; text-align: right;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi2wJskWLdvUnYNoTTgCIscCVsVaPmD2jrUHGkT9-WzjFi_qDv4xx7e6M2QWa_LJBFMGsZkcwlJa3tjlGtsp9T2N5BNo298uRNcjA0sKuxuILvWgjx_GzBDTenEUBJbCbZNLiC9iMHEzsO0/s1600/samson+and+delilah.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; margin-bottom: 1em; margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi2wJskWLdvUnYNoTTgCIscCVsVaPmD2jrUHGkT9-WzjFi_qDv4xx7e6M2QWa_LJBFMGsZkcwlJa3tjlGtsp9T2N5BNo298uRNcjA0sKuxuILvWgjx_GzBDTenEUBJbCbZNLiC9iMHEzsO0/s1600/samson+and+delilah.jpg" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><span style="font-family: Verdana, sans-serif;">Dobry film, ale nie tak dobry <br />żeby zapewnić sobie pracę...</span></td></tr>
</tbody></table>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">Taka jest moja wymówka w skali makro. Na poziomie mikro-osobistym okazało się, że pracodawcy lubią ludzi z doświadczeniem w kontaktach ze społecznością aborygeńską, które w moim wypadku ogranicza się do obejrzenia jednego musicalu ("Bran Nue Dae"), jednego dramatu ("Samson & Delilah") i 2 rzutów bumerangiem na plaży (raz w wydmę, raz w psa). Doświadczenie to okazało się niewystarczające dla moich potencjalnych pracodawców, co zaowocowało stosem mejli dziękujących za moje zainteresowanie ofertą pracy.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">Lekko sfrustrowany takim stanem rzeczy, postanowiłem zacząć działać dwutorowo. Otóż, wysyłając listy motywacyjne do firm archeologicznych, zacząłem jednocześnie naloty na okoliczne restauracje i sklepy, wciskając komu popadnie moje CV, w którym dość odważnie i z ułańską fantazją uwypukliłem swoje doświadczenie w sferze usługowo-handlowej. Emigracyjna przeszłość w Wielkiej Brytanii nauczyła mnie takiej oto rzeczy...sektor usług posiada niewyobrażalną wprost umiejętność wchłaniania nieudaczników, dup wołowych i ludzi bez ściśle zdefiniowanej ściężki rozwoju zawodowego, czyli ludzi takich jak ja. Kiedykolwiek więc zdarzył mi się przestój w karierze właściwej, zatrudniałem się bez większych problemów w takim czy innym sklepie bądź barze. Nie inaczej stało się w Australii. Jednym z miejsc, w którym udało mi się zahaczyć, jest restauracja indyjska, drugim - dom seniora. Tak więc, nie rozwijam kariery ale mam pracę, która generuje zyski i pewną dozę codziennych frustracji, czyli <i>nihil novi </i>pod słońcem...do tego </span><span style="font-family: Verdana, sans-serif;">stałem się uniwersalny, niczym ten żołnierz (a może robot kuchenny?)...gotuję, serwuję, piorę, sprzątam, zgarniam napiwki...no i oczywiście czekam aż moja oblubienica archeologia przyjmie mnie z poworotem na swoje łono.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">Cierpiąc na nadwyżki czasu, rozpocząłęm też współpracę z klubem polonijnym i radiem, no ale to już zupełnie inna historia...</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><i>cdn...</i></span></div>
ruda @http://www.blogger.com/profile/10035358629589138438noreply@blogger.com7tag:blogger.com,1999:blog-311432436341155997.post-37957870545629581132013-02-13T05:10:00.001+00:002013-02-15T01:40:15.872+00:00Kup pan cegłę...<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">Kiedy myślę o reklamie, to automatycznie łączę ją z promowaniem marki. Coca-cola jest lepsza niż Pepsi, a Renault lepsze od Peugeot'a. Tak to się z reguły odbywa, że reklamodawca próbuje nas, za pomocą subtelnej bądź mniej subtelnej perswazji, przekonać że jego produkt jest lepszy od innego, acz bardzo podobnego towaru z tej samej kategorii. Australijczycy, mimo że znają i respektują tę zasadę, to lubują się w reklamach innego typu, dla nich <i>brand </i>jest kategorią zbyt wąską...w Australii idzie się na całość!</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><br /></span></div>
<table cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEizYvH0Gev5ZQAatZBayvqQ5M15l19guSU_0J_QOs0iTJcRYXJl3-Wr4wOj3bEjjASc91fLYa2DNvQlxiSINLeMBIzmwmDIeVrYZWueVWmJCJle4MRujf2ryf_9CYowje63MeiuP_88mPjL/s1600/WP_000278.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><img border="0" height="240" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEizYvH0Gev5ZQAatZBayvqQ5M15l19guSU_0J_QOs0iTJcRYXJl3-Wr4wOj3bEjjASc91fLYa2DNvQlxiSINLeMBIzmwmDIeVrYZWueVWmJCJle4MRujf2ryf_9CYowje63MeiuP_88mPjL/s320/WP_000278.jpg" width="320" /></span></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><span style="font-family: Verdana, sans-serif;">Jedz banany!</span></td></tr>
</tbody></table>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">Pamiętacie reklamę bananów <i>Chiquita "Every banana wants to be a Chiquita banana!", </i>w Australii nie ma znaczenia jakie logo jest na bananie, ważne że jesz banany bo są zdrowe i dają dużo energii!!</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">Najbardziej zaskoczył mnie sympatyczny spot reklamowy mięsa...nie, sopockiej z Morlin czy mielonego od Dudy, po prostu reklama czerwonego mięsa (z Sam'em Neill'em):</span><br />
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"> </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"> <iframe allowfullscreen="" frameborder="0" height="315" src="http://www.youtube.com/embed/_9SuABGeeb8" width="560"></iframe>
</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"> </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">jest też spot dla jagnięciny (trochę bardziej surrealistyczny i w połączeniu z obchodami Australia Day 2013):</span></div>
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">
</span>
<br />
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><br />
</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><br /> <iframe allowfullscreen="" frameborder="0" height="315" src="http://www.youtube.com/embed/kf_gcJpo04k" width="560"></iframe>
</span><br />
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><br /></span>
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">czy avocado:</span><br />
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><br />
</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"> <iframe allowfullscreen="" frameborder="0" height="315" src="http://www.youtube.com/embed/EJi_12Ip_ok" width="560"></iframe></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">No cóż, my mamy swoje "Pij mleko! Będziesz wielki.", Australijczycy mają swoje "Pij i jedz podstawowe, nieprzetworzone produkty żywieniowe, niezbędne do prawidłowego rozwoju organizmu!"...czy coś w tym stylu.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">U źródła popularności kampanii reklamowych mięsa, owoców i innych podstawowych produktów leżą chyba dwie przyczyny. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">Po pierwsze, przeciętny Australijczyk myśli, że najlepszym źródłem białka jest burger z Mac'a a najlepszym owocem - Fanta. Według raportu OECD wynika, że Australia zajmuje zaszczytne 5 miejsce na liście 10 krajów z najwyższym wskaźnikiem otyłości (24.6%, czyli co 4 Australijczyk ma BMI powyżej 30). Taka liczba grubasów, musi budzić zapędy edukatorskie a śmieszną reklamą osiągnie się więcej niż książką o dietetyce.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">Po drugie, wszystkie "reklamowane" produkty pochodzą z Australii i posiadają takie oto logo:</span><br />
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><br /></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgIAE1UPBGx7E9UX94t6HygIeMV35DsT_Gk0Yhi8m-jBMtV-p3lDVOCSiLbRgforvBkK0Ta-AnoBsxCixU3R0Nuq910u_P4isaJi-wOefUK8XAHBoEzMty1HSM9lHBW28dldXYq0Y5D75oI/s1600/pobrane.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgIAE1UPBGx7E9UX94t6HygIeMV35DsT_Gk0Yhi8m-jBMtV-p3lDVOCSiLbRgforvBkK0Ta-AnoBsxCixU3R0Nuq910u_P4isaJi-wOefUK8XAHBoEzMty1HSM9lHBW28dldXYq0Y5D75oI/s1600/pobrane.jpg" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">co w oczach naszego australijskiego Kowalskiego, dumnego z własnego kraju i jego wyrobów czyni produkt o wiele bardziej atrakcyjniejszym, niż powiedzmy argentyńska wołowina czy chiński czosnek. Wspieranie lokalnych wytwórców, nawet jeśli cena jest trochę wyższa, to postawa bardzo popularna wśród Australijczyków i dobrze by było, gdyby nasza "Teraz Polska!" miała podobny zasięg rażenia...
</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">Nauka jaka płynie dziś od naszych braci Australijczyków: jedzmy warzywa i mięso od naszych lokalnych wytwórców...ino nie za dużo bo dupa urośnie!</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">Amen.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><i>cdn...</i></span></div>
ruda @http://www.blogger.com/profile/10035358629589138438noreply@blogger.com4tag:blogger.com,1999:blog-311432436341155997.post-41135173387058656392013-01-22T23:52:00.000+00:002013-01-22T23:52:57.969+00:00Brudne giry<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">Pamiętam jak dziś, kolejne wakacje spędzone u babci, miałem może 7 lat. Po długim, gorącym dniu babcia nalała do miski ciepłą wodę, usiadła przed telewizorem i zaczęła skrobać nogi jakimś kamieniem. "Co to?", spytałem, na co babcia: "Pumeks, najlepszy do higieny kończyn"...albo tak by powiedziała, gdyby istniały wtedy reklamy telewizyjne. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">Piszę o tym wspomnieniu z dzieciństwa z takiego oto powodu, iż historia jest zjawiskiem cyklicznym, co w moim przypadku znaczy, że jeśli pumeks pojawił się już raz w moim życiu, to na pewno stanie się to po raz drugi...podobny mechanizm zadziała zapewne też w przypadku dżinsowej katany, fryzury na czeskiego piłkarza i i butów Bruce'a Lee. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">Innym powodem, dla którego piszę o pumeksie są moje nieustannie brudne giry. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><br /></span></div>
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="float: right; margin-left: 1em; text-align: right;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgZADWvGfoFyCJmVsDw1-keSIRBPUZXc1B_ay3out9m4eOHWBt22hkzF8sosz5bTagM2Oe3Xr6eGEUAoObFyo-MHJfBPsIRjR7n_jHPWSXck_Sjzlt3btRQMWpL4Ua6vyl0Az07uo6S_N8w/s1600/obuwie+podstawowe.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; margin-bottom: 1em; margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgZADWvGfoFyCJmVsDw1-keSIRBPUZXc1B_ay3out9m4eOHWBt22hkzF8sosz5bTagM2Oe3Xr6eGEUAoObFyo-MHJfBPsIRjR7n_jHPWSXck_Sjzlt3btRQMWpL4Ua6vyl0Az07uo6S_N8w/s320/obuwie+podstawowe.jpg" width="240" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">obuwie podstawowe - flip flops</td></tr>
</tbody></table>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">Zaczęło się od tego, że mój pierwszy tydzień w Oz był - jak zresztą każdy kolejny - bardzo gorący. Jak każdy szanujący się Europejczyk na pierwszy spacer przywdziałem więc skarpetki (w typie cabrio) i lekkie trampki, sądząc że szorty i t-shirt to wystarczająca profilaktyka przeciw upałowi. Po godzinnym spacerze w parku wróciłem zgrzany jak koń po westernie, a z trampek wyciągnąłęm stopy oklejone mokrymi od potu i cuchnącymi skarpetkami. Własnym zwyczajem błąd ten popełniłem jeszcze wielokrotnie, zanim w głowie w końcu zaświtała myśl..."a więc jest powód, dla którego wszyscy Australijczycy chodzą w japonkach!"...bo przecież nie robią tego dla przyjemności. Nie można komfortowo chodzić z ciągłym uczuciem obecności ciała obcego w delikatnej przestrzeni między paluchem a palcem długim, a do tego z permanentną obawą, że z kolejnym krokiem zgubi się obuwie? No właśnie - nie można...próbowałem kiedyś w Polsce i zrezygnowałem po dniu czy dwóch...</span></div>
<table cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="float: left; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh1aqWvUu883CYKYYnEqcXYu_uBQ-8GJpeC3F31ZWKuIDW0hFleHlHyfzu8fPYxwiXCnG1mmzbOvW7T-eKuTYmn1Q0i1u5vBYyAF2UGc2FSqWb2gK5BpiwCW7HF0UP5mq7ZflAqtcsL7rER/s1600/brudne+giry.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="175" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh1aqWvUu883CYKYYnEqcXYu_uBQ-8GJpeC3F31ZWKuIDW0hFleHlHyfzu8fPYxwiXCnG1mmzbOvW7T-eKuTYmn1Q0i1u5vBYyAF2UGc2FSqWb2gK5BpiwCW7HF0UP5mq7ZflAqtcsL7rER/s200/brudne+giry.jpg" width="200" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">brudne giry</td></tr>
</tbody></table>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">A jednak, krótki trening, po nim długi tydzień bólu powyżej wyżej wymienionej przestrzeni ciała oraz powolne przyzwyczajanie się do dźwięków "flip" i "flop", i okazuje się, że japonki są idealnym obuwiem przy temperaturach powyżej 30 stopni. Idealnym! </span><span style="font-family: Verdana, sans-serif;">Od tej pory jeśli przechadzka to w japonkach, zresztą przebieżka i przejażdżka też. Wszędzie w japonkach! Japonki - głupia nazwa, genialne klapki!</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">Wszystko niestety ma swój koniec, nie inaczej było w przypadku radości z noszenia japonek, umarła ona śmiercią naturalną w momencie, w którym zauważyłem że stopy, a szczególnie pięty, mam permanentnie jakoś tak przykurzone i w ciemniejszym odcieniu niż całą resztę nóg, co skutecznie wydłużyło czas moich wieczornych ablucji.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">Winne oczywiście diabelskie obuwie a rozwiązanie problemu tylko jedno: "Pumeks, najlepszy do higieny kończyn".</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><i>cdn...</i></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
ruda @http://www.blogger.com/profile/10035358629589138438noreply@blogger.com3tag:blogger.com,1999:blog-311432436341155997.post-70306822336181032922013-01-21T06:26:00.002+00:002013-01-21T07:21:58.339+00:00Lifeline Bookfest,<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">reklamowany jako największy targ używanych książek na świecie (w tym roku podobno 2 mln egzemplarzy) jest organizowany przez fundację Uniting Care. Całkowity dochód z dziesięciodniowego wydarzenia przeznaczony jest w całości na statutowe cele fundacji. </span><br />
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><br /></span></div>
<iframe allowfullscreen="allowfullscreen" frameborder="0" height="300" mozallowfullscreen="mozallowfullscreen" src="http://player.vimeo.com/video/56609315" webkitallowfullscreen="webkitallowfullscreen" width="400"></iframe>
<br />
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">Wybraliśmy się tam niedzielnym porankiem, i chociaż Christine chciała upolować kilka ciekawych pozycji w bardzo atrakcyjnej cenie (2.5$), ja wyznaczyłem sobie trochę inny cel...POLSKAAA!! Biało-czerwooonii!!...szukałem książek po polsku lub polskich autorów przetłumaczonych na angielski. Niestety godzinny wysiłek, zakończyłem dość umiarkowanym sukcesem:</span><br />
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><br /></span>
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><br /></span>
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><br /></span>
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgX_GrQuJm64cV_XLOPCv0n3cmuVSFUQXTFJNKXx-tOIhu4G3OQIZlhTl8rpfcxSt5sxLDBDHn46FHs3aNf_vqiz8KPSGTDcsNqjhu31dycS9BQft9q3ug2vAOepyOthPO8GjVGomIeeW1V/s1600/WP_000299.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgX_GrQuJm64cV_XLOPCv0n3cmuVSFUQXTFJNKXx-tOIhu4G3OQIZlhTl8rpfcxSt5sxLDBDHn46FHs3aNf_vqiz8KPSGTDcsNqjhu31dycS9BQft9q3ug2vAOepyOthPO8GjVGomIeeW1V/s320/WP_000299.jpg" width="240" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">jedna na dwa miliony.</td></tr>
</tbody></table>
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">Do domu wróciłem z Orwellem i Herbertem (tym od Diuny, nie Zbigniewem)...obydwie pozycje po angielsku, niestety. Może za rok będę miał więcej szczęścia...</span><br />
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><br /></span>
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">kilka fotek <a href="https://picasaweb.google.com/pawel.dunst/LifelineBookfest" target="_blank">tu</a></span><br />
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><br /></span>
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><br /></span>
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><i>cdn...</i></span></div>
ruda @http://www.blogger.com/profile/10035358629589138438noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-311432436341155997.post-57249647801556001342013-01-15T10:14:00.001+00:002013-01-15T23:52:50.488+00:00Nowe szaty...<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">Faza rwania włosów, tupania i cedzenia przekleństw pod nosem minęła i nadszedł czas do przyznania się do błędu, wybaczenia samemu sobie i wzięcia się do roboty nad nowym wyglądem bloga. Oto jest, feniks z popiołów, Łazarz z grobu, zombie z trupa...przed Wami nowa odsłona bloga. W bardziej odpowiednich odcieniach i stonowanej szacie graficznej. Mam nadzieję, że się wam spodoba. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">Dodałem nową podstronę "Fotka dnia", gdzie będę wklejał co ciekawsze zdjęcia z codziennych zmagań z australijską rzeczywistoscią. Tyle z ogłoszeń parafialnych...</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">W międzyczasie toczę boje z australijską biurokracją, próbując zdobyć kilka niezbędnych dokumentów jak certyfikat z pierwszej pomocy czy uprawnienia BHP dla archeologa, starając się jednocześnie nie wpadać w panikę, bo oto okazuje się, że już przeszło miesiąc wysyłamy podania o pracę i nękamy potencjalnych pracodawców telefonami, a wsystkie te działania przyniosły odzew, żeby użyć eufemizmu, dość znikomy. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><br /></span></div>
<table cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj2CvEfs6yxYHAnXd5O8KTt3Wuf3DEGIrcu4a8tZuWdzfBXx4Vs0GVZ3tcQbpt0rOHzFOPKR8SOr23QTA69hcoEXby18223_diQz5ogEkQLhtPfKew0YkDIl1d0m92jmISKSdn6mAV6lzlZ/s1600/aktywne-szukanie-pracy.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="213" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj2CvEfs6yxYHAnXd5O8KTt3Wuf3DEGIrcu4a8tZuWdzfBXx4Vs0GVZ3tcQbpt0rOHzFOPKR8SOr23QTA69hcoEXby18223_diQz5ogEkQLhtPfKew0YkDIl1d0m92jmISKSdn6mAV6lzlZ/s320/aktywne-szukanie-pracy.jpg" width="320" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><span style="font-family: Verdana, sans-serif;">...ja też!</span></td></tr>
</tbody></table>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">Na szczęście wdrażamy już plan B, a nawet C i powoli przestajemy być wybredni w wybieranych ofertach, aplikując już nawet o takie rarytasy, jak: </span></div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<ul>
<li style="text-align: justify;"><span style="font-family: Verdana, sans-serif;">operator powierzchni płaskich w środowisku przemysłowym (Industrial Cleaner)</span></li>
<li style="text-align: justify;"><span style="font-family: Verdana, sans-serif;">kreator przestrzeni parkowych (Ground Maintenance/Landscaper)</span></li>
<li style="text-align: justify;"><span style="font-family: Verdana, sans-serif;">cieć (Security Officer)</span></li>
<li style="text-align: justify;"><span style="font-family: Verdana, sans-serif;">Pan Lizak (School Crossing Attendant)</span></li>
</ul>
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"></span><br />
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><br /></span></span></div>
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"></span><br />
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">Co z tego wyniknie? Obaczym...jak narazie jedyne zjawiska jakie wnoszę do australijskiego krajobrazu kulturowego to bezrobocie i nadmierna konsumpcja ...bardzo po polsku. </span></div>
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">
</span>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><i>cdn...</i></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">PS Nowy nagłówek bloga jest niejako odzwierciedleniem nastrojów wywołanych nieskutecznym - jak dotąd - poszukiwaniem zatrudnienia...pochmurno i deszczowo, brr. </span></div>
ruda @http://www.blogger.com/profile/10035358629589138438noreply@blogger.com6tag:blogger.com,1999:blog-311432436341155997.post-62496831345157547862013-01-12T02:31:00.001+00:002013-01-12T02:31:26.716+00:00No i......<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">dupa! Posypał się blog, gmerałem tam gdzie nie miałem i nie zapisałem tego co miałem. Prace remontowe trwają...</span>ruda @http://www.blogger.com/profile/10035358629589138438noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-311432436341155997.post-25445801723865031922013-01-06T05:13:00.001+00:002013-01-06T05:59:59.135+00:00Veni, Vidi, Vici: Fraser Island<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">Święta, święta i po żarciu. Rozleniwienie i sybarytyzm postanowiliśmy wykurować wyjazdem w najdzikszą z możliwych dziczy, w serce dżungli, w jądro ciemności...ale takie, żeby nie było daleko od domu i sklepów...i żeby zasięg był. Padło na największą piaszczystą wyspę na świecie, którą Australijczycy znani ze swego rozpasanego rozpoetyzowania przez jakiś czas nazywali Great Sandy Island. Dziś wyspa jest znana jako <a href="http://pl.wikipedia.org/wiki/Wielka_Wyspa_Piaszczysta" target="_blank">Fraser Island</a> i ze względu na swoją unikatowość (bardzo dużo piasku w jednym miejscu) została umieszczona na liście światowego dziedzictwa UNESCO. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">W opowiadaniach krewnych-i-znajomych wyspa jawiła się jako dzicz kompletna, w której trudno spotkać człowieka, śpi się na plaży, a za potrzebą idzie się w chaszcze z papierem w jednej ręcę a łopatą w drugiej...no i trzeba uważać na wszechobecne psy dingo i rekiny...będzie dym, pomyślałem. Czas spotkać się z matką naturą!</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">Jakież było moje zdziwienie kiedy po dotarciu na wyspę, okazało się, że trwa właśnie oblężenie, wielki najazd jeepów wypełnionych ludźmi, niechybnie karmionych przez swoich krewnych-i-znajomych opowieściami o najdzikszej z możliwych dziczy, sercu dżungli, jądrze ciemności...</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">No cóż dziczy nie było, za to zasięg był - dwie kreski. Bliskość innych ludzi sprawiła, że czułem się jak w Łebie na Matki Boskiej Zielnej, nawet psy dingo zaskoczone pewnie tłumami ludzi, schowały się jakoś głębiej w las...może to i dobrze, podobno dingo stają się niebywale agresywne gdy poczują jedzenie, a na kolację były steki (nie mój pomysł). Co do rekinów to i owszem widziałem jednego, świeżo złapanego i patroszonego właśnie przez bardzo zadowolonego z siebie wędkarza-amatora. Rekin był dość mały, miał może metr długości...znaczy się jego truchło, bez głowy, miało około metra długości ....hmm, zastanawiam się teraz, czy zdanie "Widziałem rekina" nie rozmija się z prawdą, bardziej odpowiednie byłoby chyba "Widziałem zwłoki małego rekina, wypatroszone i bez głowy".Aaa, no i zapomniałem, że całe wydarzenie odbyło się w nocy. Może więc:" W warunkach ograniczonej widoczności, widziałem zwłoki małego rekina, wypatroszone i bez głowy." Ech, może następnym razem zobaczę prawdziwego żarłacza białego...</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">Nawet z tysiącami turystów Fraser Island jest pełna zapierających dech w piersiach widoków. Bąbelkowe Champagne Pools, lodowato zimny Eli Creek, czy krystalicznie czyste Lake McKenzie. W dwa dni udało nam się zobaczyć może 1/4 całej wyspy, a i tak do namiotów wracaliśmy tylko na noc, jest więc szansa, że jeszcze tam wrócimy...poza sezonem, w najdzikszą z możliwych dziczy... </span><br />
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><br /></span>
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<iframe allowfullscreen="allowfullscreen" frameborder="0" height="360" src="http://www.youtube.com/embed/coqhVOJTYBE" width="640"></iframe>
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><i>cdn...</i></span></div>
ruda @http://www.blogger.com/profile/10035358629589138438noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-311432436341155997.post-86088363005746401202012-12-27T08:06:00.002+00:002012-12-27T08:06:42.780+00:00(prawie) polskie święta...<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjvjOPIHJE99bBiJ9I158b9PHtj1QzPPAKLwPDy5ksiPnGzcKj-qftkmV9MYVxsESrgbZRg11zKgqtHciryAfzViCm6Wr4QTcK2OkQu7F_tL_VZlTRfOWY1JRsWzuzpBQ8yiC6m0u8MNAk7/s1600/WP_000248.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="198" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjvjOPIHJE99bBiJ9I158b9PHtj1QzPPAKLwPDy5ksiPnGzcKj-qftkmV9MYVxsESrgbZRg11zKgqtHciryAfzViCm6Wr4QTcK2OkQu7F_tL_VZlTRfOWY1JRsWzuzpBQ8yiC6m0u8MNAk7/s320/WP_000248.jpg" width="320" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Nasi!!</td></tr>
</tbody></table>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">Gorączka przedświątecznych zakupów w Australii ma dwie zasadnicze wady...upał, który definicję "gorączki" wzbogaca o zupełnie nowy wymiar oraz brak produktów uważanych w Polsce za niezbędne do przygotowania świątecznej kolacji...co mnie obchodzi, że nikt tu nie je kapusty kiszonej albo ogórków, albo że to nie jest sezon na selera....ma być!! Po trzech dniach bezowocnych poszukiwań postanowiłem zapytać wujka googla o polski sklep w Brisbane. Dowiedziałem się, że sklepu nie ma ale jest za to klub polonijny, w którym 21 grudnia odbędzie się "christmas market", spisałem adres i przygotowałem siatki... </span></div>
<table cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="float: right; margin-left: 1em; text-align: right;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj74ZX-7t7yEa1bCl-vVqcSqp3Ol9fGucWoGxQP6shVqN5Izqk95SwEl3HvCC5XK2lO2x_UntdwP3b3YyoPOPSYuFCB_k4cvaMiKQIGIZ8F3gnihPfaFC-Pf7eSdrC4CR4AHmMeqYwFGkR2/s1600/WP_000252.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; margin-bottom: 1em; margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="240" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj74ZX-7t7yEa1bCl-vVqcSqp3Ol9fGucWoGxQP6shVqN5Izqk95SwEl3HvCC5XK2lO2x_UntdwP3b3YyoPOPSYuFCB_k4cvaMiKQIGIZ8F3gnihPfaFC-Pf7eSdrC4CR4AHmMeqYwFGkR2/s320/WP_000252.jpg" width="320" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">kolejka po pierogi</td></tr>
</tbody></table>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">O skansenowości klubu pisała już wcześniej aussiedownunder na swoim <a href="http://aussiedownunder.blox.pl/tagi_b/151072/Polish-Club-Polonia.html" target="_blank">blogu</a> ja tylko dla dopełnienia obrazu dodam jedno zdjęcie z kolejką po pierogi, które zrobiłem stojąc w kolejce po kiełbasę...dostępne były też kolejki po pączki, rolady makowe, chleb i bombki...na szczęście wszyscy dookoła byli w dobrych humorach i 1,5h stania minęło jak z bicza strzelił. Przedziwny, kolejkowy wehikuł czasu przeniósł Christine i mnie w czasy późnego Gierka, ale za to poznałem kilku ludzi z dość pokaźnym stażem emigracyjnym (40 lat poza Polską), wysłuchałem z lekkim uśmiechem na twarzy polsko-angielskiej rozmowy matki z córką ("A gdzie ojciec?" "Should be here any second now...") i rozentuzjazmowany zakupiłem kilogramowe pęto śląskiej, które wystarczy mi na kolejne trzy gary bigosu. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">No ale polski klub nie tylko kolejkami stoi...okazuje się, że można zostać członkiem klubu i zapisać się do biblioteki, które to czynności niezwłocznie wykonałem (za dość wygórowaną opłatą...). Moje marzenie o zostaniu członkiem wysuniętym z ramienia w końcu się ziściło, a do tego uzyskałem dostęp do księgozbioru, na który składają się tak różnorodne pozycje jak m.in. "Pielgrzymka Jana Pawła II do Kanady", "Pielgrzymka Jana Pawła II do USA", "VII Pielgrzymka Jana Pawła II do Polski" oraz "Podróże apostolskie Jana Pawła II". Książek o Benedykcie XVI nie znalazłem...może wszystkie były akurat wypożyczone?</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">Oczywiście, trochę tu ubarwiam...znalazłem dla siebie Krajewskiego i Pilcha, a i Sapkowskiego czy Tokarczuk też można by znaleźć...do tego klub ma całkiem szeroką ofertę piw, którą strudzon wielce, przetestowałem ze smakiem...Perła Chmielowa, Koźlak i Zamkowe wszystkie zimne i pyszne. Klubie Polonia, wrócę do was na pewno!!! (...oddać książki, za dwa tygodnie).</span></div>
<table cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="float: left; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjGMhgriosgfnFyFVqAOcbUzx3zcmu6DCKqhDSNSmB6IX0BPnRIU7X2u8ZPTidKzeX-j8T7484lHcymuA5tlL1rL_0pT54rYJwzSOk_CxaWEUCDM-GSitL1m8KzuNkT-d5iq-asSKcvjegP/s1600/choinka.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjGMhgriosgfnFyFVqAOcbUzx3zcmu6DCKqhDSNSmB6IX0BPnRIU7X2u8ZPTidKzeX-j8T7484lHcymuA5tlL1rL_0pT54rYJwzSOk_CxaWEUCDM-GSitL1m8KzuNkT-d5iq-asSKcvjegP/s320/choinka.jpg" width="237" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Prezenty pod choinką...tak, choinką!</td></tr>
</tbody></table>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">No więc zakupy się udały, kapusta, buraki i kiełbasa, wszystkie cenne wiktuały przyrządziłem z czułością i zaserwowałem w święta. Do tego, będąc jednostką satrapiczną, zmusiłem całą rodzinę Christine do bezmięsnej uczty w wigilijny wieczór, serwując wrzący barszcz z uszkami (wspominałem o ukropie?). W drugi dzień, pozostając głuchy na jakiekolwiek głosy protestu, powtórzyłem aplikowanie polskich tradycji, podając pyszny bigos i galaretki drobiowe ....hmm, przynajmniej te drugie nie wzmagają potliwości, zresztą długie ramię sprawiedliwości szybko mnie dosięgnęło i wkrótce to ja stałem się odbiorcą nowych gastronomicznych doznań i tradycji świątecznych...szampan z sokiem pomarańczowym, naleśniki z bekonem, bananami, syropem klonowym i lodami waniliowymi, owoce morza, baklava, galaretka z mango i świąteczna gotowana szynka.... różne, czasem szokujące połączenia smakowe, za to świąteczne obżarstwo, niezależnie od szerokości geograficznej wydaje się być elementem wspólnym wszystkich świątecznych tradycji. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">Rzeczą, która najmniej przypadła mi do gustu było otwieranie prezentów w świąteczny poranek...kto to słyszał??...tak wystawiać na próbę moją cierpliwość. Przy śniadaniu machałem nogami pod stołem jak rozkapryszone dziecko, złorzecząc pod nosem wszystkim wolno przeżuwającym...</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">Kulminacją świątecznych celebracji w Australii jest chyba rodzinne oglądanie rozpoczęcia regat Sydney-Hobart w drugi dzień świat, dla mnie było to otwarcie zimnej Tatry zakupionej w polskim klubie i błoga drzemka na kanapie...Pierwsze święta w Australii zaliczone!!</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><i>cdn...</i> </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"></span><br /><span style="font-family: Verdana, sans-serif;"></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"></span><br /><span style="font-family: Verdana, sans-serif;"></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
ruda @http://www.blogger.com/profile/10035358629589138438noreply@blogger.com5tag:blogger.com,1999:blog-311432436341155997.post-10264006217695546612012-12-24T06:58:00.000+00:002012-12-24T07:02:22.369+00:00Very Wesołych Weihnachten!<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjyxkveDyuhFD0y-jqA1Eh6ZicB09UMh8M6CcxgIUDLMORAdZ8seaYMZjL9_RL1r1JSsH3a87-74osJbhSgWf98Kh_gTNcgdcCdP0H54x9BYPYnf6CjtQWJRSlsCrsaMaAv2HsXmzjDa5E_/s1600/PC240888.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjyxkveDyuhFD0y-jqA1Eh6ZicB09UMh8M6CcxgIUDLMORAdZ8seaYMZjL9_RL1r1JSsH3a87-74osJbhSgWf98Kh_gTNcgdcCdP0H54x9BYPYnf6CjtQWJRSlsCrsaMaAv2HsXmzjDa5E_/s320/PC240888.JPG" width="240" /></a></div>
<br />
<br />
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">Wśróóóód nooocnej siiileeence...z okazji zbliżających się Świąt chciałbym życzyć wszystkim (czterem) czytelnikom bloga wielu chwil, o których Rysiu Riedel śpiewał, że są piękne, wielu bądź niewielu prezentów, za to podarowanych z miłością w oczach, radości wspólnego delektowania się smakiem karpia wymieszanego w buzi z kutią, barszczem i winem oraz wielu spontanicznych objawień przypominających nam, że jesteśmy we właściwym miejscu z właściwymi ludźmi...</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"> </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"> życzę Wam ja!</span><br />
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><br /></span>
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><br /></span>
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">PS jeśli komuś brak inspiracji na ścieżkę dźwiękową do ostatnich przygotowań i pierwszych degustacji to polecam <a href="http://swiatecznyrozgardiasz.blogspot.com.au/p/koledy-i-pastoraki.html" target="_blank">ten</a> zestaw.</span></div>
ruda @http://www.blogger.com/profile/10035358629589138438noreply@blogger.com3tag:blogger.com,1999:blog-311432436341155997.post-13136505531658464772012-12-15T05:41:00.002+00:002012-12-15T06:21:24.261+00:00O znajdywaniu węża i to nie w kieszeni (Dziin 2)<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">Niewinna wyprawa do szopy po karton z bombkami, kątem oka przyuważyłem jakieś poruszenie na poddaszu, myśląc że to pajęczyna na wietrze oddałem się atmosferze rozentuzjazmowania świątecznymi przygotowaniami. Chwila nieuwagi i proszę...wychynęła z czeluści gargantuiczna pokraka...haha, tak naprawdę to całkiem ładny wąż. Cofnęliśmy się z Christine na bezpieczne pozycje i pobiegliśmy po aparat. Pierwsze spotkanie z australijskim reprezentantem gadów zaliczone. Napotkany źwierz to podobno <em>Coastal carpet python/</em>pyton dywanowy...niejadowity i bardzo powolny (uff, całe szczęście) oraz podobno całkiem pożyteczny bo eliminuje szczury i inne szkodniki. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhkzGQuv2t8sbfEbOBXcDlQGpF0R8ShekC-E3InW9gWg5bXtSetECHOUNnkG2VmoSci8AzmCs13Z44XY1B1B1Jh6yOYEabpPM5lW00mN3LYxbVYUvrDT-932Uhjl85VbvCDoN87RsV-_AbS/s1600/w%C4%85%C5%BC.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhkzGQuv2t8sbfEbOBXcDlQGpF0R8ShekC-E3InW9gWg5bXtSetECHOUNnkG2VmoSci8AzmCs13Z44XY1B1B1Jh6yOYEabpPM5lW00mN3LYxbVYUvrDT-932Uhjl85VbvCDoN87RsV-_AbS/s1600/w%C4%85%C5%BC.jpg" height="320" width="293" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgc4uAmrEEyCK1KJQqmMmColbP82RN9Z6Sd-HmBHZz4hfhyPQ-vIXrWIHN2xUMjmx1MgeTTFdVXUlcz6fL0vv-yNFEyPUjxZoPmwKof5fmxLIuJ7sr0KNgBVWDziSDKFst_jKM9vC6QFHJ9/s1600/w%C4%85%C5%BC1.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgc4uAmrEEyCK1KJQqmMmColbP82RN9Z6Sd-HmBHZz4hfhyPQ-vIXrWIHN2xUMjmx1MgeTTFdVXUlcz6fL0vv-yNFEyPUjxZoPmwKof5fmxLIuJ7sr0KNgBVWDziSDKFst_jKM9vC6QFHJ9/s1600/w%C4%85%C5%BC1.jpg" height="239" width="320" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana;">Całe wydarzenie dostaje taga rzeczy dziwnych innych i niespotykanych, bo kto by pomyślał, że pewnego upalnego, przedświątecznego dnia, szukając bombek znajdę pytona...</span></div>
ruda @http://www.blogger.com/profile/10035358629589138438noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-311432436341155997.post-37805958126643772832012-12-05T06:14:00.001+00:002013-01-06T05:13:52.571+00:00Veni, Vidi, Vici: Lone Pine Koala Sanctuary <div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">Kolejny upalny dzień w Brisbane. Basen zaliczony, przebieżka z psem też, zimne piwo wypite a arbuz pożarty na raz. <em>Entertain me!</em> krzyknąłem do towarzyszki życia, piwo pobudziło moje libido i liczyłem na ciekawą propozycję. <em>Let's go to the zoo. </em>Odpowiedziała towarzyszka niewinnie, zupełnie ignorując moje dwuznaczne mrugnięcia. Co było robić, wdziałem klapeczki i poszliśmy oglądać futrzaki...</span><br />
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<iframe allowfullscreen="allowfullscreen" frameborder="0" height="315" src="http://www.youtube.com/embed/HtCdBxOxjGs" width="560"></iframe><br />
<br />
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">Zoo nazywa się <em>Lone Pine Koala Sanctuary, </em>więc jest jakby bardziej nobliwą wersją zoo, w którym misie Koala są główną atrakcją i cieszą się królewskimi przywilejami. Kilka przestronnych zagród przeznaczonych jest na różne grupy wiekowe, mamy seniorów Koala w jednej, matki z małymi w drugiej i samców-kawalerów w trzeciej. Misie są tak oswojone i łagodne, że dają się głaskać i ufnie podchodzą do ludzi. Jedną z pierwszych moich obserwacji było to że Koala mają puszyste futra, które trącą moczem, szczególnie u samców, u których gruczoły zapachowe znajdują się na środku klatki piersiowej. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">Jednak misie Koala to nie jedyni mieszkańcy <em>Lone Pine, </em>pełno też tam kangurów walabii (mniejszy kuzyn kangura), wombatów, diabłów tasmańskich i dziobaków....mizianiu, głaskaniu i innym karesom nie było końca.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">Czego uczy nas ta wycieczka drogie dzieci?</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">Pierwsze<em> primo</em>:Po wizycie w zoo wiem już że potoczne nazywanie Koala misiami jest błędne, nie mają one z niedźwiedziami nic wspólnego - należą do tej samej grupy co oposy, kangury, diabły tasmańskie i wombaty, czyli do torbaczy.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">Drugie <em>primo: </em>Po głaskaniu misia myjemy rączki! </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">Trzecie <em>primo: </em>Jak masz ochotę na seks to mów wprost - niedomówienia kończą się na długiej wizycie w zoo.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div style="text-align: justify;">
<em><span style="font-family: Verdana;">cdn...</span></em></div>
ruda @http://www.blogger.com/profile/10035358629589138438noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-311432436341155997.post-76088989470619022512012-11-26T03:31:00.002+00:002012-11-26T03:32:12.955+00:00Co tera??? (Dziin 1)<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">Festiwal rzeczy dziwnych innych i nieznanych (w skrócie Dziin) czas zacząć. Dzisiejszy Dziin to <em>Chocolate pudding fruit. </em>Nazwa owocu (w zasadzie tak jak wszystkie nazwy w Australii, o czym innym razem) wyjaśnia wszystko - <em>chocolate pudding fruit</em> wygląda i smakuje jak pudding/mus czekoladowy, i mimo że to dosyć odważne twierdzenie, bo trudno wyobrazić sobie owoc, który smakuje jak czekolada, to muszę mu przyznać rację. Ale po kolei.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><em>Chocolate pudding fruit</em>, po polsku czarna hurma (brzmi trochę jak choroba...) to owoc drzewa występującego w Meksyku, ale z racji podobnego klimatu rosnącego też w ogrodach Brisbane. Czarna hurma należy do rodzaju <em>Diospyros, </em>którego najbardziej znanym przedstawicielem jest persymona (<em>Diospyros kaki). </em>Nazwa rodzaju drzew (<em>Diospyros) </em>zaczerpnięta jest z języka<em> </em>greckiego i znaczy tyle co "boski ogień". Okazuje się bowiem, że jedna z odmian hurmy była znana starożytnym Grekom i całkiem możliwe, że <em>lotus </em>wspominany w <em>Odysei </em>("Skoro jednak ktoś zje lotosu miodny owoc, już ani wracać nie chce do ojczyzny, ani dać wieści o sobie") to owoc hurmy kaukaskiej, zwany swojsko daktylo-śliwą. </span></div>
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: right;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiH-bnwhZkRKcIxpB5nFPUXMb_7CfH5GyQe5-IPO3DPJpnmQJIXNaPB6809Ahyphenhyphen2YQCk1mq1QdQi4R01VfVejHu83TGClkkRCvqAFPB8XYZIW3L9Xu3bG5de_hTCnajlhIHHy4VBuM13mDR6/s1600/Ostatnio+zaktualizowane.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; margin-bottom: 1em; margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiH-bnwhZkRKcIxpB5nFPUXMb_7CfH5GyQe5-IPO3DPJpnmQJIXNaPB6809Ahyphenhyphen2YQCk1mq1QdQi4R01VfVejHu83TGClkkRCvqAFPB8XYZIW3L9Xu3bG5de_hTCnajlhIHHy4VBuM13mDR6/s1600/Ostatnio+zaktualizowane.jpg" height="180" width="320" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Chocolate pudding fruit/Czarna hurma</td></tr>
</tbody></table>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana;">Wróćmy do czarnej hurmy, miąższ owocu rzeczywiście konsystencją przypomina mus albo budyń, ale też bardzo dojrzałą brzoskwinie w skrzyżowaniu z średnio dojrzałym bananem i chociaż jedząc to to wiesz, że masz do czynienia z owocem to jednak delikatny, żeby nie powiedzieć mdły smak wprawia w zakłopotanie. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana;">Właśnie z racji łagodnego smaku <em>Chocolate pudding fruit</em> najlepiej podawać z jogurtem i miodem (w wersji zdrowo żywieniowej) lub z lodami waniliowymi (w wersji preferowanej i właśnie konsumowanej). Podobno w Meksyku popularny jest smoothie z pomarańczy, marakui i czarnej hurmy, no ale jutro przecież też jest dzień...</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana;"></span> </div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana;"></span> </div>
<div style="text-align: justify;">
<em><span style="font-family: Verdana;">cdn...</span></em></div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
ruda @http://www.blogger.com/profile/10035358629589138438noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-311432436341155997.post-22101575984901698002012-11-22T07:31:00.000+00:002012-11-22T07:31:45.548+00:00Początki...<div style="text-align: justify;">
<table cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="float: right; margin-left: 1em; text-align: right;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg5vEp8nI4YrgeEthSMVhDeR8BefvBiv7NrNAbFC4QwVinf5iL_rdjj2LYZiLD3IZrz3QQsUQ2Uojj2asQnlVz4J-IrY374-8ZeLBJ4CzRelw9oixIsSGKzdJeokb1YA8jx_EfqOJTA_htb/s1600/WP_000074.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; margin-bottom: 1em; margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="240" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg5vEp8nI4YrgeEthSMVhDeR8BefvBiv7NrNAbFC4QwVinf5iL_rdjj2LYZiLD3IZrz3QQsUQ2Uojj2asQnlVz4J-IrY374-8ZeLBJ4CzRelw9oixIsSGKzdJeokb1YA8jx_EfqOJTA_htb/s320/WP_000074.jpg" width="320" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Rozpakowywanie.</td></tr>
</tbody></table>
</div>
<div style="text-align: justify;">
...<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">to </span><span style="font-family: Verdana, sans-serif;">zmęczenie, ale takie które nie pozwala Ci zasnąć, jak po filiżance mocnej kawy w środku nocy. dotarliśmy do Brisbane o 3 nad ranem, wykończeni i...w ogóle nie śpiący bo dla naszych organizmów zaczęło się właśnie popołudnie. Powitanie rodziców Christine jakkolwiek gorące i sympatyczne na początku, szybko zrobiło się senne i ociężałe, głównie za sprawą zjedzonego placka, wypitej gorącej herbaty i świadomości, że wszyscy muszą wstać za kilka godzin do pracy...wszyscy oprócz nas się rozumie, dla nas właśnie rozpoczęły się prawdopodobnie najdłuższe wakacje w życiu. Jeszcze przed wyjazdem ustaliłem, że mój dekalog od dnia przyjazdu do Australii aż do Świąt będzie brzmiał "Nie rób" (x10 się rozumie, żeby spełnić wymogi deka-). Niestety dobrych intencji wystarczyło do momentu, kiedy na drugi dzień po przybyciu zostaliśmy zagonieni do prac w ogrodzie przy rozrzucaniu <a href="http://pl.wikipedia.org/wiki/Mulcz" target="_blank">mulczu</a> (ciocia Wiki wytłumaczy) i przycinaniu krzewów...W jednej minucie złamałem wszystkie dziesięć filarów własnej wiary, z przykładnego jedynego członka wspólnoty stałem się wyklętym <em><span style="font-family: Verdana, sans-serif;">ü</span><span style="font-family: Verdana, sans-serif;">ber</span>-</em>grzesznikiem. Na gniew boży nie musiałem długo czekać. Dzień później nad Brisbane rozpętała się burza o epickich wprost rozmiarach, którą szybko uwieczniłem jako memorandum własnego upadku:</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana;"></span><br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<iframe allowfullscreen="allowfullscreen" frameborder="0" height="360" src="http://www.youtube.com/embed/YR4_zLy9jNw" width="640"></iframe>
<span style="font-family: Verdana;"></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana;"></span> </div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana;">Oprócz tego krótkiego meteorologicznego epizodu z lekką nutką biblijnego fatalizmu, pierwszy tydzień w Oz jest baaardzo spokojny i relaksujący...oprócz załatwiania niezbędnych formalności typu konto bankowe i NIP (Tax File Number) upajam się skwarem, który bardzo efektywnie przegania wszelkie nieprzyjemne, irlandzkie wspomnienia zgrabiałych rąk czy przemoczonego tyłka lub też chłodzę się w basenie popijając całkiem niezłe australijskie piwo...no i jest jeszcze Edie, czyli szalona suka (z ang. krejzi bicz), z którą codziennie chodzimy na spacer pod nieobecność pani mamy i pana taty. Edie jest łagodna jak baranek i dogaduję się z nią od samego początku. Nasz związek zaczął się dosyć niemrawo od rzucenia piłki (przeze mnie) i braku reakcji (ze strony Edie) jednak kiedy zmieniłem strategię zalotów na nieskomplikowaną zabawę z kijkiem (patrz załączony filmik), nasza przyjaźń kwitnie, niczem ta wiśnia w Kraju Kwitnącej Wiśni . A oto skąd przydomek Edie:</span><br />
<span style="font-family: Verdana;"></span> </div>
<div style="text-align: justify;">
<iframe allowfullscreen="allowfullscreen" frameborder="0" height="360" src="http://www.youtube.com/embed/CL5zhZ5BkgQ" width="640"></iframe>
<span style="font-family: Verdana;"></span> </div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana;"></span><br />
<span style="font-family: Verdana;"></span><br />
<span style="font-family: Verdana;">Koniec meldunku. Staram się skleić filmik z naszej podróży z Belfastu do Brisbane ale Windows Movie Maker mnie zawodzi. </span><br />
<span style="font-family: Verdana;">Darz bór!</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana;"></span> </div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana;"><em>cdn...</em></span><br />
<em><span style="font-family: Verdana;"></span></em><br />
<span style="font-family: Verdana;">PS Wrzuciłem kilka nowych fotek <a href="https://picasaweb.google.com/pawel.dunst/BrisbanePierwszeZdjecia#" target="_blank">tu</a>.</span></div>
ruda @http://www.blogger.com/profile/10035358629589138438noreply@blogger.com3tag:blogger.com,1999:blog-311432436341155997.post-156339409073613262012-11-16T11:24:00.000+00:002012-11-16T11:28:56.966+00:00Ostatki...<table cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="float: right; text-align: right;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhmVvdum8eGYYToekqq7kQT_u6-tTJUiVTDgPfLQKQ5jUryBb9tiNgSYs1KsIsziq-qNhwYEKgpcPbPAaZudGOhiOxVSd84m7WOgGd16lnN37aeQAotWpwNGDo_0ps_W_JneA1qQWSARw1z/s1600/Z+aparatu.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; margin-bottom: 1em; margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="180" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhmVvdum8eGYYToekqq7kQT_u6-tTJUiVTDgPfLQKQ5jUryBb9tiNgSYs1KsIsziq-qNhwYEKgpcPbPAaZudGOhiOxVSd84m7WOgGd16lnN37aeQAotWpwNGDo_0ps_W_JneA1qQWSARw1z/s320/Z+aparatu.jpg" width="320" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Ostatnie/ostatni...</td></tr>
</tbody></table>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">Ostatni dzień w pracy, ostania wizyta w Polsce, spotkanie z przyjaciółmi, kilka fotek na pamiątkę, czekolada Wedla, wizyta na cmentarzu, Ciechan miodowy, wyjście do kina, surfing w Rosnowlagh, Guinness w Errigle Inn, partia w Rummikuba, przejażdżka Johnem Fordem Escortem przed sprzedażą...takie właśnie były moje ostatnie trzy tygodnie, "czas pomiędzy" wypełniony nostalgią i melancholią za <i>starym i dobrym</i> z jednej strony, a ekscytacją i poddenerwowaniem zbliżającym się <i>nieznanym i nowym</i> z drugiej.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">Ostatni dzień w robocie to same miłe niespodzianki: tort bardzo-czekoladowy i masa życzeń...czasem ponurych, tych z rodzaju "żeby Cię rekiny nie pożarły...", a czasem sympatycznie defetystycznych ("jakby co to w Polsce też szukają imigrantów do pracy")</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">Wyjazd do domu był jak zwykle za krótki, żeby odwiedzić wszystkich i za długi żeby się nie wkurwić na wszystko co polskie...no bo jak można w sklepie stać w kolejce 20 minut? Czemu na PeKaPie jest tak, że na 3 kasjerki przypadają 4 niemiłe baby z wąsem i fochem na wszystko i wszystkich)...i czemu wszyscy wpadli w irytującą manierę kończenia zdania twierdzącego partykułą "tak"?<i> no przecież mam kredyt we frankach, tak? Zobacz, pada, tak?</i> Brzmi to jak niecna neurolingwistyczna sztuczka stawiająca słuchacza w pozycji mało rozgarniętego głupka, któremu trzeba wszystko wytłumaczyć. Przecież jeśli się coś stwierdza to używa się zdania twierdzącego...tak? </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">Haha...znowu się zaperzyłem bez sensu jak ksiądz na aborcję. Oczywiście pobyt w domu to kupa sympatycznych spotkań i pożegnań, o których wspomnienia na pewno pomogą mi w trudnych chwilach rozłąki...no chyba, że wprost przeciwnie. </span></div>
<table cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="float: right; text-align: right;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjn3kFQxpItHLiF05BDzCfPzf9YhwOlVjdlq9VH2CCd4eGlKtfQ49cCzm-pZqxHNcNPzzAH9TizhzzKxyKhHB6oLBjxvS_7Zsy3NFdEsN8Nj7KTB4-Lq4c_D5Q-EkPuabb90E6gvNvFvd5v/s1600/DSC_0152.JPG" imageanchor="1" style="clear: right; margin-bottom: 1em; margin-left: auto; margin-right: auto;"><img alt="" border="0" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjn3kFQxpItHLiF05BDzCfPzf9YhwOlVjdlq9VH2CCd4eGlKtfQ49cCzm-pZqxHNcNPzzAH9TizhzzKxyKhHB6oLBjxvS_7Zsy3NFdEsN8Nj7KTB4-Lq4c_D5Q-EkPuabb90E6gvNvFvd5v/s320/DSC_0152.JPG" title="" width="212" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Na zdjęciu widoczny uśmiech i wiara, że ta <br />
chmura za nami przejdzie bokiem. (Nie przeszła.)</td></tr>
</tbody></table>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">Po powrocie z Polski, oczadzony jeszcze oparami dymu zniczy z 1 listopada, rzuciłem się w wir chaotycznych prób uporządkowania życia w Belfaście przed wyjazdem do Brisbane. Zamykanie kont i likwidowanie rachunków przetykaliśmy sobie z Christine wypadami do nigdy-nie-odwiedzonych restauracji i ostatnim wypadem na surfing, który zaplanowaliśmy nieroztropnie na kilka dni przed wylotem do Oz. Przepełnieni lekkim poczuciem winy i rozdrażnieniem niezałatwionymi do końca sprawami (czemu nikt nie dzwoni w sprawie kupna samochodu?), wyjechaliśmy do Rosnowlagh na spotkanie z Martą, Emmą i deską. Dodatkowo entuzjazm całej czwórki skutecznie podkopała aura. 8 stopni w powietrzu i 7 w wodzie wyraźnie podzieliło towarzystwo na większych i mniejszych entuzjastów surfowania...no cóż, mogę tylko załączyć zdjęcie i pogratulować sobie i Marcie zapału...były czerwone i zgrabiałe od zimna ręce oraz zacinający deszcz, ale były też dochodzące do 2m fale i 3 godziny zabawy na nich. UUUHHUU!! Było warto, taki zastrzyk endorfin sprawił, że po powrocie nie było już problemów tylko gotowe rozwiązania. Wszystko co było do zamknięcia <i>się</i> zamknęło, Wszystko co było do sprzedania <i>się </i>sprzedało, a cała reszta została rozdana pomiędzy krewnych-i-znajomych oraz rozliczne brytyjskie wersje Caritasu. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">Koniec końców, do Australii doleciałem z jedną ciężką walizką wypchaną ubraniami, no ale to już zupełnie inna historia...</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><i>cdn...</i></span></div>
ruda @http://www.blogger.com/profile/10035358629589138438noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-311432436341155997.post-40531312723170329442012-10-23T22:24:00.001+01:002012-10-23T22:39:39.653+01:00Polacy (na emigracji) nie gęsi...kilka słów o ponglish.<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">Myśląc o wyjeździe do Oz, często zastanawiam się jak nagłe odcięcie od używania języka polskiego wpłynie na moją polszczyznę, z której - słusznie czy nie - jestem całkiem dumny. Podejrzewam, że utrzymanie płynności w mówieniu i myśleniu po polsku będzie wymagało o wiele więcej pracy i wysiłku niż dotychczas, za to z drugiej strony takie świadome pielenie języka z wyrazowych hybryd i idiomatycznych metafraz może być zajęciem stymulującym samoświadomość...</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">....tak mi dopomóż blog!</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">Przemyślenia na ten temat zaczęły gromadzić mi się w głowie odkąd zacząłem wyłapywać jak dużo lingwistycznego lenistwa uprawiam w codziennych rozmowach z innymi archeologami-Polakami w pracy. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">"Przynieś tagi i boarda jak idziesz do shedu!"</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">"Mogę wziąć twojego pada i mattoka?"</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">"Twój plan się nie owerlapuje z moim, musisz dodać jeszcze ten context i te stejki ze struktury. A tych twigsów już nie musisz rysować." </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">Jeśli takie zwroty nic wam nie mówią, oznacza to że na pytanie "Du ju spik ponglisz?" prawdopodobnie będziecie kiwać przecząco głową. Ja czasem sam w głębokiej konsternacji drapię się po głowie myśląc "Fak! Trzeba gierrary hirr!" </span><br />
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">Wszystkie takie skróty myślowe i naleciałości można by skwitować uśmiechem i traktować jako folklor słowny, gdyby nie powroty do domu i bolesne próby opowiadania o tym jak wygląda życie codzienne w Wielkiej Brytanii. Próby, dodajmy, wypełnione długimi pauzami, w których mój mózg nerwowo szuka polskich odpowieników tych wszystkich "tagów", "owerlapowań" czy "shedów", a moje usta wypluwają koślawe, pojedyncze (...i nierozwinięte rzecz jasna) zdania jak: " Nie ma pracy w deszczu", czy inne słowne cepy typu "Wszystko jest drogo!". </span><span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><br /></span><br />
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">Nie wiem w zasadzie gdzie zdążam z tym wywodem i brak mi pomysłu na końcową konkluzję, ale powiem tak: puryzm językowy jest cool...i basta!</span><br />
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><br /></span>
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><br /></span>
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">...a tu, ku przestrodze, załączam popis mojej ulubionej gwiazdy sceny ponglish - <i>Pana Hałajkentejkkurwa</i>:</span><br />
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><br /></span>
<br />
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"> </span> <iframe allowfullscreen="allowfullscreen" frameborder="0" height="360" src="http://www.youtube.com/embed/Z2LR0TdoEUA" width="480"></iframe>
</div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><br /></span>
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">PS </span><span style="font-family: Verdana, sans-serif;">Z postępów w pracach nad wyzbywaniem się dóbr doczesnych:</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">garnek sprzedany, gitara sprzedana, mikser też, rower może się uda sprzedać w weekend...statyw do aparatu - jeden słabo zainteresowany kupiec...22 dni do wylotu. </span><br />
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><br /></span>
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">PSPS Zaktualizowałem link do filmiku z posta <a href="http://terraus.blogspot.com/2012/08/taka-piekna-reklame-widziaem.html" target="_blank">Meet the Superhumans</a>, teraz na pewno działa (sprawdziłem!).</span><br />
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><br /></span>
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><em>cdn...</em></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"> </span></div>
ruda @http://www.blogger.com/profile/10035358629589138438noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-311432436341155997.post-80827681625775985442012-09-23T11:45:00.001+01:002012-09-23T11:45:44.272+01:0050 dni i nocy.<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">Dziś pierwszy raz obudziłem się z przyspieszonym tętnem i lekko spoconymi dłońmi. W końcu do mnie dotarło, że 14 listopada zmieniam wszystko: dom, kraj, kontynent. Zostawiam za sobą 5 lat pracy, przygód i przyjaciół w UK na rzecz nowego życia z Christine i kangurami...a tyle jeszcze do zrobienia! 4 pokoje wypełnione meblami, samochód, ubrania, książki, filmy...na cholerę mi był ten rower treningowy, gitara, pianka do nurkowania? W międzyczasie muszę też odwiedzić Polskę, pożegnać się, zawieść niektóre rzeczy, a może wysłać, a może spalić? Chaos. Czas na spacer. Trzeba uporządkować myśli, zrobić kilka fotek, wyciszyć się...</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><br /></span></div>
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj3dykPzUvJ0V7RV_nuv0k1msvaQk5HhWed8-L2IHntZooDVTx3JJhNFq8SaimpwPHj92EBY1NIFsBxN5yZgDe-ZfGjjUhhoax1YH6Fem42AzlXE4bTW5VD0HXOdpTmz5na3f_xNlGCNnOB/s1600/P9160356.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="240" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj3dykPzUvJ0V7RV_nuv0k1msvaQk5HhWed8-L2IHntZooDVTx3JJhNFq8SaimpwPHj92EBY1NIFsBxN5yZgDe-ZfGjjUhhoax1YH6Fem42AzlXE4bTW5VD0HXOdpTmz5na3f_xNlGCNnOB/s320/P9160356.JPG" width="320" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">a w parku już jesień...</td></tr>
</tbody></table>
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><br /></span>
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><i>cdn...</i></span><br />
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><br /></span>ruda @http://www.blogger.com/profile/10035358629589138438noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-311432436341155997.post-34676539593989501722012-09-22T22:33:00.001+01:002012-09-22T22:35:30.241+01:00Plagi australijskie - update<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">Kilka dodatkowych, pikantnych przykładów obrazujących unikatowość australijskiej fauny i flory nasunęło mi się już po napisaniu posta <a href="http://www.terraus.blogspot.co.uk/2012/07/plagi-australijskie-historia-z.html" target="_blank">Plagi australijskie</a>, dziś znalazłem chwilę, żeby się nimi podzielić.</span><br />
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">Każda rozmowa rozwija intelekt i poszerza horyzonty, nie inaczej jest z rozmowami przy kopaniu rowów, czy ściąganiu </span><span style="font-family: Verdana, sans-serif;">wyjątkowo śmierdzącej warstwy na w pół zbutwiałych korzeni trzciny pospolitej (łac. </span><i style="font-family: Verdana, sans-serif;">Phragmites australis - </i><span style="font-family: Verdana, sans-serif;">ha...przypadek? Nie sądzę...)</span><span style="font-family: Verdana, sans-serif;">. W zeszły czwartek, w trakcie kolejnej serii ruchów w łopatologii zwanych przedsiębno-zasiębnymi, a przez normalnych ludzi określanych mianem "ładowanie taczki", poruszałem - wraz ze swoim interlokutorem - zagadnienia ze sfery egzystencjalnej:</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><i>- A co ty tam będziesz robił w tej Australii? - </i>zapytał ów interlokutor.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">- <i>Pewnie to samo co tu. - </i>odpowiedziałem niejednoznacznie.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">- <i>... bo ostatnio czytałem o ognistym tornado...wygląda jak tornado tylko w połączeniu z pożarami buszu zamienia się w kolumnę ognia niszczącą wszystko na swojej drodze</i> - wesoło zagaił</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">- <i>Aha...- </i>wesoło zamarłem z przerażenia.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">Szybki powrót do domu, prysznic, kolacja i już grzebię w necie za zdjęciami <i>fire tornado, Australia.</i> I rzeczywiście, coś takiego istnieje...potężny już arsenał plag australijskich, który przedstawiłem kilka tygodni temu oficjalnie rozszerzam o ten, rzadki na szczęście, fenomen natury:</span><br />
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<iframe allowfullscreen="allowfullscreen" frameborder="0" height="360" src="http://www.youtube.com/embed/uu-o3aRvtqA" width="640"></iframe>
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<br />
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">No i czas wrócić do najmniej chyba przyjemnych przedstawicieli australijskiej fauny - pająków. Pamiętam pewne poruszenie opowieścią Christine (jeszcze z czasów kiedy chodziliśmy "do kina", a nie "na film") o pająku jej brata, trzymanym w terrarium. Pająk miał być tak duży, że wydawał całkiem głośne syki jak się pukało w szybkę. "Hmm?", pomyślałem. Jak duży musiał to być pająk? Coś większego od naszego krzyżaka (na pewno!) ale i mniejszego od tolkienowskiej Szeloby (mam nadzieję...). Najprawdopodobniej był to okaz ośmionoga o wdzięcznej polskiej nazwie Prządka olbrzymia czyli <i>Golden Silk Orb-Weaver, </i>tu pozującego do zdjęcia w trakcie przyrządzania obiadokolacji gdzieś na podwórku w Sydney:</span><br />
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><br /></span>
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjSEHRPd2xNiO4h-kMdiKea8_9O1SGawkCf7_cPdN-NReHhWmt2EXg3Lh4qPnLVHxGUYcDDkbGJ71ihqQ2YEQHm_mekKDKB-h_wTl-3U99_S3HSui_U_xT1Aq7not1MOBs5-0p5PLQaN8LP/s1600/spider+eating+a+bird.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="400" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjSEHRPd2xNiO4h-kMdiKea8_9O1SGawkCf7_cPdN-NReHhWmt2EXg3Lh4qPnLVHxGUYcDDkbGJ71ihqQ2YEQHm_mekKDKB-h_wTl-3U99_S3HSui_U_xT1Aq7not1MOBs5-0p5PLQaN8LP/s400/spider+eating+a+bird.jpg" width="308" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">nie-krzyżak, nie-Szeloba a <i>Nephila pilipes</i></td></tr>
</tbody></table>
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><br /></span>
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">i to na tyle drogie dzieci...dobranoc!</span><br />
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><br /></span>
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><br /></span>
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><i>cdn...</i></span></div>
ruda @http://www.blogger.com/profile/10035358629589138438noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-311432436341155997.post-18273015760752307002012-09-08T17:24:00.001+01:002012-09-14T22:21:59.016+01:00Surfing, głupcze!<table cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="float: left; margin-right: 1em; text-align: left;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi7Mku2HHs0oH6kbK4_XEJb6MyLezv6RgyVDheDjIinVk3rDEGQCBrm-RJGMYCt7F7CYy0ajZJE4J50MHte4ZshvtHG8Hg5Gwn9Jhfv4LKyQJ5DSTRh9TfIAEB6Req4O9W-t_urw5VzCyb0/s1600/P9020303.JPG" imageanchor="1" style="clear: left; margin-bottom: 1em; margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="239" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi7Mku2HHs0oH6kbK4_XEJb6MyLezv6RgyVDheDjIinVk3rDEGQCBrm-RJGMYCt7F7CYy0ajZJE4J50MHte4ZshvtHG8Hg5Gwn9Jhfv4LKyQJ5DSTRh9TfIAEB6Req4O9W-t_urw5VzCyb0/s320/P9020303.JPG" width="320" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Przełamując fale</td></tr>
</tbody></table>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">W czwartek było słonecznie i ciepło - dobry zwiastun na weekend, pomyślałem. Rozpadało się około 19 i lało przez cały piątek - chuj tam z pogodą, pomyślałem...dwa dni surfowania w Atlantyku przede mną i deszcz, czy nawet śnieżyca tego nie popsują. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">Lekcje surfingu już od jakiegoś czasu zaprzątają mi głowę. Zacząłem w zeszłym roku przez przypadek i zawsze chciałem do tego wrócić bo zabawa była przednia. Teraz chęć powrotu została spotęgowana przeświadczeniem, że w Australii wszyscy zaczynają surfować już w łonie matki, a sam sport jest tam tak powszechny i zinstytucjonalizowany jak golf w Wielkiej Brytanii z klubami, członkostwami i rocznymi subskrypcjami włącznie, więc postanowiłem się podszkolić, żeby po przyjeździe na kontynent moje trzydziestoletnie opóźnienie nie było aż tak widoczne. No cóż poszło nieźle...</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">Zaczęło się obiecująco bo od obalenia kilku bronków ze współlokatorami z hostelu, Emma i Marta okazały się świetnymi kompanami do niszczenia zarówno fal w dzień, jak i butelek Heinekena wieczorem. </span></div>
<table cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="float: right; margin-left: 1em; text-align: right;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiE5mJQTqac12m8AeP6fjc68Kk-eNHikYgeTszJ055qD-gJtU7geRkO7FcRrir9f7tqrBSaUeZe-HvzZ2Tc0l3UZmaAcunZRM18DoZbQ0hBVuzymkdVCUX_X-H6dL64XO-tYOqZzWA5QFQ9/s1600/418750_464460923585479_1569152281_n.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; margin-bottom: 1em; margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="240" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiE5mJQTqac12m8AeP6fjc68Kk-eNHikYgeTszJ055qD-gJtU7geRkO7FcRrir9f7tqrBSaUeZe-HvzZ2Tc0l3UZmaAcunZRM18DoZbQ0hBVuzymkdVCUX_X-H6dL64XO-tYOqZzWA5QFQ9/s320/418750_464460923585479_1569152281_n.jpg" width="320" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Surfing szpaning</td></tr>
</tbody></table>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">Pierwsza lekcja w sobotę rano zakończyła się umiarkowanym sukcesem, pod koniec drugiej godziny stałem już na desce, ale łapiąc fale często traciłem kontrolę. Potem wypożyczyliśmy deskę z Martą i okazało się że nasz <i>surfer dude</i> próbował nas nauczyć pogmatwanego stylu wstawania, bez jego ciągłych upomnień i karcących spojrzeń wypracowaliśmy swój własny, bardziej intuicyjny sposób i wszystko od razu stało się łatwiejsze. Na niedzielnej lekcji było już tylko miejsce na szpan i uczucie lekkiego politowania dla tych wszystkich nieszczęśników padających jak kawki przy najmniejszym nawet <i>swell'</i>u (haha...slang też już opanowałem). </span><br />
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">Na koniec jedno spostrzeżenie i jeden filmik motywacyjny.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">SPOSTRZEŻENIE: jeśli kiedykolwiek wybierzecie się surfować, weźcie ze sobą butelkę wody. Dziwna kombinacja słonej wody pianki i wysiłku (i pewnie kaca ) sprawia, że po trzech godzinach surfowania ma się pragnienie smoka wawelskiego</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">FILMIK: <i>The Strangest Thing</i>, jedna z krótkometrażowych produkcji która znalazła się w repertuarze tegorocznego London Surf/Film Festival. W filmiku jedna z legend surfowania w UK, Neil Erskine dzieli się swoją filozofią i poglądami na ukochany sport. Inspirujące.</span><br />
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"> </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<iframe allowfullscreen="allowfullscreen" frameborder="0" height="281" mozallowfullscreen="mozallowfullscreen" src="http://player.vimeo.com/video/48586500?title=0&byline=0&portrait=0&color=ffffff" webkitallowfullscreen="webkitallowfullscreen" width="500"></iframe> <br />
<a href="http://vimeo.com/48586500">'The Strangest Thing'. A film by Nick Marchant & Matthew Wood.</a> from <a href="http://vimeo.com/thestrangestthingfilm">The Strangest Thing</a> on <a href="http://vimeo.com/">Vimeo</a>.<br />
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><br /></span>
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">PS Jeśli nie będziecie w stanie obejrzeć klipu na mojej stronie kliknijcie w logo Vimeo.</span><br />
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><br /></span>
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">PSPS Więcej zdjęć z sufingu znajdziecie <a href="https://picasaweb.google.com/pawel.dunst/SurfingInRossnowlaghWithEmmaMarta" target="_blank">tu.</a></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><br /></span>
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><br /></span>
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><i>cdn...</i></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><br /></span></div>
ruda @http://www.blogger.com/profile/10035358629589138438noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-311432436341155997.post-6442929729196983652012-08-27T13:02:00.001+01:002012-10-23T22:35:35.839+01:00Meet the Superhumans...<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><span id="goog_63204476"></span><span id="goog_63204477"></span>Dużo zamieszania wokół Olimiady w Londynie nie zrobiło na mnie pozytywnego wrażenia. Logo olimpiady na chlebie, pod wieczkiem jogurtu i między plasterkami kiełbasy, bieg ze zniczem/pochodnią olimpijską na trzy miesiące przed samym wydarzeniem, relacjonowany codziennie i całodziennie, czy nawet specjalna edycja kart debetowych mojego banku, dzięki której Olimiada już do końca życia będzie mi się kojarzyć z uczuciem bezdennego zawodu przy bankomacie po sprawdzeniu salda. Wszystko podane nachalnie i do przesytu. Z samej Olimpiady zapamiętam ceremonię rozpoczęcia, bieg Bolta i sztangę na karku bezimiennego niemieckiego siłacza. To wszystko. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">A Paraolimpiada to zupełnie inna bajka...biegacze z amputowanymi kończynami Jonnie Peacock i Oscar "Blade Runner" Pistorius, rwandyjska drużyna siatkówki składająca się z ofiar bratobójczej walki między plemieniami Hutu i Tutsi, czy Eleanor Simmonds, pływaczka dotknięta achondroplazją, która pierwsze medale olimpijskie zdobyła w wieku 13 lat. Wszystkich ich mam zamiar dopingować z wypiekami na twarzy, a to za sprawą geniuszu twórcy zajawki, która pozostawiła mnie najpierw w głębokim szoku połączonym (co przyznaję niechętnie) z cichym szlochem, a potem zmusiła do refleksji nad znikomością własnych osiągnięć życiowych...</span><br />
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><br /></span>
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">filmik znajduje się <a href="http://youtu.be/kKTamH__xuQ" target="_blank">tu</a> </span><br />
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><br /></span>
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"> </span><span style="font-family: Verdana, sans-serif;">...i teraz, jeśli po obejrzeniu nie czujesz zupełnie nic znaczy to, że:</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">a)masz profil psychologiczny seryjnego mordercy</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">b)masz łuski na grzbiecie...TY GADZIE!!!</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">c)jesteś robotem.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">Dla zainteresowanych, muzyka użyta w klipie to Public Enemy - <i>Harder Than You Think</i></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><i><br /></i></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><i>cdn...</i></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><br /></span></div>
ruda @http://www.blogger.com/profile/10035358629589138438noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-311432436341155997.post-58303822115861217652012-08-25T18:40:00.000+01:002012-08-27T13:03:39.495+01:00Dear Mr Dunst,<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">...przeczytały moje piękne oczy, a serce zabiło szybciej. <i>I refer to your application for migration to Australia...</i></span><span style="font-family: Verdana, sans-serif;">i wszystko jasne...</span><i style="font-family: Verdana, sans-serif;">Please see the attached...</i><span style="font-family: Verdana, sans-serif;">nerwowe szukanie załącznika, klik w "otwórz", wczytywanie, spocone opuszki palców i ciężki oddech...</span><i style="font-family: Verdana, sans-serif;">I am please to advise that you have been granted a subclass 309 Provisional Spouse visa. </i><span style="font-family: Verdana, sans-serif;">JEEEE!!!! Się udało się...chociaż jest środa, jedziemy do sklepu po Kahluę i wódkę...trzeba oblać długie miesiące wyczekiwania i nerwów, Big Lebowski stajl. Przy szklaneczce Anny Kurnikowej (White Russian z mlekiem zamiast śmietany...) omawiamy z Christine plan działania, praca nam się kończy pod koniec września/na początku października, dwa tygodnie na spakowanie plus dwa tygodnie wakacji w Polsce....plus bufor bezpieczeństwa, padło na 14 listopada. Lecimy z Dublina przez Dubaj do Brisbane...24h w samolocie! Po doświadczeniach z Ryj-anair jakikolwiek lot powyżej 2h napawa mnie przerażeniem jak </span><a href="http://www.youtube.com/watch?feature=fvwp&NR=1&v=0WtDmbr9xyY" style="font-family: Verdana, sans-serif;" target="_blank">postać z nożem za zasłoną prysznica</a><span style="font-family: Verdana, sans-serif;"> , no ale Christine mówi, że na pokładzie są filmy i alk za darmo...będę aplikował trankwilizatory szczodrze i z gestem. Otuchy dodaje mi jedynie myśl, że po tak katorżniczym doświadczeniu wylądujemy w tej przytulnej chatce, która przy naszym belfastycznym domu jawi się niczem ten Tadź Mahal przy niedźwiedziej gawrze:</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="background-color: white;"><span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><br /></span></span></div>
<table cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjIXNGyuucyEK8tWFiXs9avY-qW96DSrWF0k5Ewj0NpS37GvUU22CtfaqLZdklKzxKOeHsoR_qUk_5y7v6x6EcERN9JiYZO19MrqHfj46WjTnOSv1Cj0OOiSxeolKCDf8kblnPiqi3wLC7K/s1600/IMG_0096.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><img border="0" height="240" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjIXNGyuucyEK8tWFiXs9avY-qW96DSrWF0k5Ewj0NpS37GvUU22CtfaqLZdklKzxKOeHsoR_qUk_5y7v6x6EcERN9JiYZO19MrqHfj46WjTnOSv1Cj0OOiSxeolKCDf8kblnPiqi3wLC7K/s320/IMG_0096.JPG" width="320" /></span></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><span style="font-family: Verdana, sans-serif; font-size: small;">The New Dom </span></td></tr>
</tbody></table>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">Tymczasem, dzielimy życie między Belfastem a Enniskillen gdzie pracujemy na wykopaliskach <a href="http://www.bbc.co.uk/news/uk-northern-ireland-19053339" target="_blank">crannogu</a>, no ale to już zupełnie inna historia...</span><br />
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><br /></span>
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><br /></span>
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><i>cdn...</i></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="background-color: white; font-size: 15px;"><span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><br /></span></span></div>
ruda @http://www.blogger.com/profile/10035358629589138438noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-311432436341155997.post-37547484446369245992012-08-12T20:32:00.000+01:002012-08-27T13:04:42.280+01:00Meanwhile in Belfast cd...<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">Oczekiwanie na wizę wydłuża się w nieskończoność więc w tak zwanym międzyczasie wybraliśmy się na spacer po Belfaście, coby zebrać materiału na dwa krótkie filmiki o muralach. W Polsce ta forma ekspresji kojarzy mi się wyłącznie z reklamami Pewexu i hasłami typu "pij mleko z okręgowej spółdzielni mleczarskiej". W Belfaście murale są tym czym strzałki ułożone z patyków w trakcie podchodów - pozwalają orientować się w terenie. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">Mozaika dzielnic katolickich i protestanckich w mieście jest dość skomplikowana jednak na potrzeby niniejszej prezentacji przyjąłem, że West Belfast = irlandzcy republikanie a East Belfast = protestanccy unioniści. Oba klipy okrasiłem mało odpowiednią muzyką...bo taki kaprys, bo jo, nie dyskutować. Aha, jeśli w drugim filmiku, przy oglądaniu zaczniecie odczuwać zawroty głowy to sorki, narzędzie do stabilizowania obrazu ma dziwne efekty uboczne, których jako cierć-amator nie potrafię jeszcze kontrolować. Haha...miłego oglądania...w HD!</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<iframe allowfullscreen="allowfullscreen" frameborder="0" height="360" src="http://www.youtube.com/embed/g53Ujgcg_qo" width="640"></iframe><span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><br /></span>
<br />
<br />
<br />
<br /></div>
<iframe allowfullscreen="allowfullscreen" frameborder="0" height="360" src="http://www.youtube.com/embed/7-Dfg0gsbPk" width="640"></iframe><br />
<br />
<br />
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><i>cdn...</i></span>ruda @http://www.blogger.com/profile/10035358629589138438noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-311432436341155997.post-85540801601711027372012-08-01T12:59:00.001+01:002012-08-01T14:14:48.956+01:00Polska, kraj dziwów...<div style="text-align: justify;">
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<table cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="float: right; text-align: left;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgjHol25QBsOmiLBnGDahRjl9A9-SEs5w8br38nhjdcchg1Z0sNlwl5n6s_qN9Ez6iXnHaOXAv2gSDHzn3UJ6doG_iTK7QLanTu2Z_cvnLpqkIjpofn4Ju6fB_9VXpTE8cZqkjm4ywIiCek/s1600/polska+kie%25C5%2582basa.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; margin-bottom: 1em; margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="240" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgjHol25QBsOmiLBnGDahRjl9A9-SEs5w8br38nhjdcchg1Z0sNlwl5n6s_qN9Ez6iXnHaOXAv2gSDHzn3UJ6doG_iTK7QLanTu2Z_cvnLpqkIjpofn4Ju6fB_9VXpTE8cZqkjm4ywIiCek/s320/polska+kie%25C5%2582basa.jpg" width="320" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Christine - tu nie za bardzo wie co zrobić z polską kiełbasą.</td></tr>
</tbody></table>
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">Z tłumaczeniem obcokrajowcom dlaczego coś jest takie jakie jest w naszym kraju, przypomina mi czasami bolesny i krępujący proces tłumaczenia dowcipu osobie z poczuciem humoru ameby. Coś jakby ostatnia scena z filmu </span><i style="font-family: Verdana, sans-serif;">Asterix i Obelix:Misja Kleopatra,</i><span style="font-family: Verdana, sans-serif;"> w której Numernabis tłumaczy dowcip dworce Kleopatry: "..a koleś na to: a to moja matka!....bo wiesz tam było ciemno...i dlatego nie wiedział...a tamta to była matka tamtego...no, matka...jak to matka, ty masz matkę, ja mam matkę...". Coś w ten deseń, tylko więcej "...yyy" i częstsze próby zmiany tematu w celu ukrycia własnej niewiedzy czy niemożności ubrania myśli w słowa. Na szczęście oboje - i ja, i Christine - wielokrotnie stawaliśmy po obu stronach barykady, więc role ameby i Numernabisa mamy do pewnego stopnia opanowane, aczkolwiek...</span><br />
<br />
<br />
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><b>pieniądze na talerzyku</b></span><br />
<div>
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><br /></span><br />
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">Sklep osiedlowy, poranne zakupy, Christine zauważyła panią sklepową rzucającą od niechcenia drobne na talerzyk:</span></div>
<div>
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><br /></span></div>
<div>
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">- <i>Why do people put money on this weird plate?</i></span></div>
<div>
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><i>- ...yyy, it's more hygienic this way? - </i>bardziej zapytałem niż stwierdziłem.</span></div>
<div>
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><i>- Surely if there's any bacteria it will be as much on hands and plate as on coins. - </i>słusznie zripostowała Christine</span></div>
<div>
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><i>- Oh look, what a lovely tomatoes... - </i>desperacko zmieniłem temat i uciekłem na dział warzywny...</span></div>
<div>
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><i><br /></i></span></div>
<div>
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">Tym razem spasowała, a w domu po konsultacjach z wujkiem Google i ciocią Wikipedią doszedłem do wniosku, że bilonownice (tak się nazywają te talerzyki) to po prostu kolejna, nachalna forma reklamy. Christine jeszcze kilka razy z uporem maniaka próbowała wciskać ludziom pieniądze do rąk, wzbudzając konsternację i niezborne ruchy rąk pań za ladą, po czym się szczęśliwie zasymilowała.</span></div>
<div>
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><br /></span></div>
<div>
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><b>kranówa</b></span></div>
<div>
<br /></div>
<div>
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">Mało kto w Polsce pije wodę z kranu, podczas gdy w UK (i podobno w każdym innym rozwiniętym kraju) nikt w zasadzie nie kupuje wody butelkowej, zresztą odzwierciedlone jest to ubóstwem w wyborze wód w sklepach - są jej może 3 rodzaje (z wariantami gaz/niegaz.). Kranówa w domu, w restauracji czy pubie to w Wielkiej Brytanii norma. Szybko więc pojawiło się pytanie dlaczego nie piję wody z kranu...i znowu się zaczęło racjonalizowanie oczywistości...no bo u nas w Polsce to bakterie, chlor, szczury, glony w rurach, kał i dżuma, więc tu pewnie to samo. Okazało się, że każde z tych oszczerstw upadło po konfrontacji z oficjalnymi danymi z tutejszego sanepidu. Jakość wody jest monitorowana codziennie, na każdym odcinku jej uzdatniania i dystrybucji, a w procesie dezynfekcji nie używa się chloru tylko ozonu. Tak samo jest oczywiście w Polsce bo UE wymusiła na nas te same standardy, nie zmienia to jednak faktu, że ciągle nieufnie spoglądamy na szklankę wody kranowej...</span><br />
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><br /></span><br />
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><b>znaczki skarbowe</b></span><br />
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><br /></span><br />
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">W pewien zimny, grudniowy dzień zawitaliśmy do Torunia, gdzie zupełnie przypadkowo przyszło mi wnosić o sprawdzenie mojej niekaralności w związku z wizą do Australii. Podanie wypełniłem na miejscu, a przy składaniu zostałem poproszony o zakup znaku skarbowego. - <i>Pójdzie na dół i na lewo, na końcu korytarza - </i>powiedziała całkiem miła pani. No to idziemy. Christine pyta czy już wszystko załatwione, na co ja że jeszcze tylko znak skarbowy (<i>duty stamp? tax stamp?) </i>i gotowe. Schodzimy więc na dół, prawie do jakichś lochów, a tam na końcu korytarza (nawet nie w biurze) siedzi skurczona babulka przy małym kwadratowym biurku z teczką na znaczki i kasetką na pieniądze. - <i>za 50 zł proszę - </i>zero odzewu, tylko szelest otwieranej teczki i wymiana Kazimierza na mały pomarańczowy kwadracik<i>, </i>powrót, pieczątka i załatwione. Po wyjściu Christ zaczyna pytać co właściwie zaszło i czemu nakleiłem znaczek pocztowy na podanie a nie kopertę, i w ogóle czemu potrzebuję cokolwiek naklejać skoro osobiście wręczam papier? No i znowu następuję krótka chwila na "...yyy", po czym zaczynam nerwowo łapać powietrze w usta, niczym ten karp w wigilijny poranek i zmyślam stek kłamstw, że to jeszcze pozostałość po komunizmie (nieprawda - znaki skarbowe istnieją od XIXw.), że w ten sposób dokument nabiera wiarygodności (nieprawda - znaczki bardzo łatwo podrobić), no i że w Polsce instytucjom publicznym nie można płacić w inny sposób, bo się będzie posądzonym o łapówkarstwo (też kłamstwo, ale wypowiedziane bez mrugnięcia okiem nabrało znamion prawdziwości...przynajmniej dla Christine). W życiu się nie spodziewałem, że znaki skarbowe mogą być czymś egzotycznym i niezrozumiałym. A jednak...</span><br />
<br />
<br />
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><b>rozkminka</b></span><br />
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><b><br /></b></span><br />
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">Czasem bywa też tak, że kreatywność Chris pozwala jej zidentyfikować i "rozszyfrować" ukryte sensy w polskiej rzeczywistości, wtedy oboje mamy ubaw z dwujęzycznych kalamburów, takich jak te: </span><br />
<div>
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><br /></span></div>
<div>
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<table cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em; text-align: left;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhAa0RTHEF7TYTtDRTmd0coaaD5ItUxhxO1Hfj0OF3hHo3-2fxaO300r1LpGkdgiSGriK3nmB7sDMrv8IUF2WTO6Q9L6ILWHxP6BBWjkRIURYoLmlJp71nLusyBaiR14xdEwmhq-w7QhNBL/s1600/fart.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; margin-bottom: 1em; margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhAa0RTHEF7TYTtDRTmd0coaaD5ItUxhxO1Hfj0OF3hHo3-2fxaO300r1LpGkdgiSGriK3nmB7sDMrv8IUF2WTO6Q9L6ILWHxP6BBWjkRIURYoLmlJp71nLusyBaiR14xdEwmhq-w7QhNBL/s320/fart.jpg" width="239" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><span style="font-family: Verdana, sans-serif;">Sklep z piardami</span></td></tr>
</tbody></table>
<br />
<br />
<div>
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"></span><br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: right;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhZ4xWGVe7XI9VoeT-1kFqjW1Aaw9XD9dn2Orh9qWTwXDKPHHr7gdKUlM2OVztYZqL_VK5F47HTlQPQcZeePHflPX0a_jtl9B9_RZuNoPz_q6Q4Rg6bo86VRdNJxi9-ZI_1oacNB2WTjQnw/s1600/uwaga-pies.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; margin-bottom: 1em; margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="198" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhZ4xWGVe7XI9VoeT-1kFqjW1Aaw9XD9dn2Orh9qWTwXDKPHHr7gdKUlM2OVztYZqL_VK5F47HTlQPQcZeePHflPX0a_jtl9B9_RZuNoPz_q6Q4Rg6bo86VRdNJxi9-ZI_1oacNB2WTjQnw/s200/uwaga-pies.jpg" width="200" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><span style="font-family: Verdana, sans-serif;">Uwaga! Placki (z psów?)</span></td></tr>
</tbody></table>
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhUdRjMqLzi_Vp-XFQ38So8wZhU97hyphenhyphenxPGgYDXnaCa-dXHMfmq4UvvruzWpt-TPswGI1YCMW4jpARg_DUexFPsh5Pk6TObOFE5e0AqKozhyNM45As6zj6dsAEuSxrPZlEdJQwbb4IuJygTV/s1600/223logo.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhUdRjMqLzi_Vp-XFQ38So8wZhU97hyphenhyphenxPGgYDXnaCa-dXHMfmq4UvvruzWpt-TPswGI1YCMW4jpARg_DUexFPsh5Pk6TObOFE5e0AqKozhyNM45As6zj6dsAEuSxrPZlEdJQwbb4IuJygTV/s1600/223logo.jpg" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><span style="font-family: Verdana, sans-serif;">Butik Ewy Cipki</span></td></tr>
</tbody></table>
<br />
<br />
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"></span></div>
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"></span><br />
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"></span></div>
<div>
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"></span><br />
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"></span></div>
<div>
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"></span><br />
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"></span></div>
<div>
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"></span><br />
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"></span></div>
<div>
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><br /></span><br />
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">Mylące niuanse i oczywste oczywistości - czasami granica między nimi może być bardzo cienka. Oby australijskie dziwy były równie rozrywkowe...</span><br />
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><br /></span><br />
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><br /></span><br />
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><br /></span><br />
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><i>cdn...</i></span><br />
<br /></div>
</div>ruda @http://www.blogger.com/profile/10035358629589138438noreply@blogger.com1