(prawie) polskie święta...
Nasi!! Gorączka przedświątecznych zakupów w Australii ma dwie zasadnicze wady...upał, który definicję "gorączki" wzbogaca o zupełnie nowy wymiar oraz brak produktów uważanych w Polsce za niezbędne do przygotowania świątecznej kolacji...co mnie obchodzi, że nikt tu nie je kapusty kiszonej albo ogórków, albo że to nie jest sezon na selera....ma być!! Po trzech dniach bezowocnych poszukiwań postanowiłem zapytać wujka googla o polski sklep w Brisbane. Dowiedziałem się, że sklepu nie ma ale jest za to klub polonijny, w którym 21 grudnia odbędzie się "christmas market", spisałem adres i przygotowałem siatki... kolejka po pierogi O skansenowości klubu pisała już wcześniej aussiedownunder na swoim blogu ja tylko dla dopełnienia obrazu dodam jedno zdjęcie z kolejką po pierogi, które zrobiłem stojąc w kolejce po kiełbasę...dostępne były też kolejki po pączki, rolady makowe, chleb i bombki...na szczęście wszyscy dookoła byli w dobrych humorach i 1,5h stania minęł