Brudne giry
Pamiętam jak dziś, kolejne wakacje spędzone u babci, miałem może 7 lat. Po długim, gorącym dniu babcia nalała do miski ciepłą wodę, usiadła przed telewizorem i zaczęła skrobać nogi jakimś kamieniem. "Co to?", spytałem, na co babcia: "Pumeks, najlepszy do higieny kończyn"...albo tak by powiedziała, gdyby istniały wtedy reklamy telewizyjne.
Piszę o tym wspomnieniu z dzieciństwa z takiego oto powodu, iż historia jest zjawiskiem cyklicznym, co w moim przypadku znaczy, że jeśli pumeks pojawił się już raz w moim życiu, to na pewno stanie się to po raz drugi...podobny mechanizm zadziała zapewne też w przypadku dżinsowej katany, fryzury na czeskiego piłkarza i i butów Bruce'a Lee.
Innym powodem, dla którego piszę o pumeksie są moje nieustannie brudne giry.
obuwie podstawowe - flip flops |
Zaczęło się od tego, że mój pierwszy tydzień w Oz był - jak zresztą każdy kolejny - bardzo gorący. Jak każdy szanujący się Europejczyk na pierwszy spacer przywdziałem więc skarpetki (w typie cabrio) i lekkie trampki, sądząc że szorty i t-shirt to wystarczająca profilaktyka przeciw upałowi. Po godzinnym spacerze w parku wróciłem zgrzany jak koń po westernie, a z trampek wyciągnąłęm stopy oklejone mokrymi od potu i cuchnącymi skarpetkami. Własnym zwyczajem błąd ten popełniłem jeszcze wielokrotnie, zanim w głowie w końcu zaświtała myśl..."a więc jest powód, dla którego wszyscy Australijczycy chodzą w japonkach!"...bo przecież nie robią tego dla przyjemności. Nie można komfortowo chodzić z ciągłym uczuciem obecności ciała obcego w delikatnej przestrzeni między paluchem a palcem długim, a do tego z permanentną obawą, że z kolejnym krokiem zgubi się obuwie? No właśnie - nie można...próbowałem kiedyś w Polsce i zrezygnowałem po dniu czy dwóch...
brudne giry |
A jednak, krótki trening, po nim długi tydzień bólu powyżej wyżej wymienionej przestrzeni ciała oraz powolne przyzwyczajanie się do dźwięków "flip" i "flop", i okazuje się, że japonki są idealnym obuwiem przy temperaturach powyżej 30 stopni. Idealnym! Od tej pory jeśli przechadzka to w japonkach, zresztą przebieżka i przejażdżka też. Wszędzie w japonkach! Japonki - głupia nazwa, genialne klapki!
Wszystko niestety ma swój koniec, nie inaczej było w przypadku radości z noszenia japonek, umarła ona śmiercią naturalną w momencie, w którym zauważyłem że stopy, a szczególnie pięty, mam permanentnie jakoś tak przykurzone i w ciemniejszym odcieniu niż całą resztę nóg, co skutecznie wydłużyło czas moich wieczornych ablucji.
Winne oczywiście diabelskie obuwie a rozwiązanie problemu tylko jedno: "Pumeks, najlepszy do higieny kończyn".
cdn...
temat prawie na doktorat;)
OdpowiedzUsuńJako Polak powinienes nosic skarpetki i sandaly...to by rozwiazalo problem;-)
OdpowiedzUsuńWariusz
haha...polskie zwyczaje modowe są tu dość popularne...szczególnie wśród starszych panów....szorty, sandały i białe skary do kolan...ooo, tak!
OdpowiedzUsuń